Paweł potrafił dobrze mówić, obiecywać bajkowe życie, miłość po grób i inne bzdury. Ile potrzebuje dwudziestolatka? Pobraliśmy się, gdy skończyłam studia.
Paweł jest kilka lat starszy ode mnie, więc już pracował. Słuchałam go z nadstawionymi uszami, wierząc, że lada dzień awansuje na kierownika i będzie zarabiał jak szalony, a potem dostanie mieszkanie i samochód. Ale mieszkaliśmy przez siedem lat w akademikach i dziwnych zakamarkach, aż zmarła moja babcia. Rodzice sprzedali jej dom, dołożyli własne pieniądze i dali mi mieszkanie.
Było zarejestrowane na nazwisko mojej matki, nie rozumiałam dlaczego, ale nie interesowało mnie to zbytnio, miałam gdzie mieszkać — było super. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałam się, że Paweł rozpowiadał, że kupił mieszkanie. "Co mam powiedzieć, jeśli ludzie mnie zapytają? Mieszkam w cudzym mieszkaniu dzięki hojności mojej teściowej?" -mój mąż był oburzony, kiedy zapytałam go, dlaczego mówi bzdury.
Moi rodzice, nawiasem mówiąc, nigdy nie lubili Pawła. Ludzie odradzali mi ślub, ale ja nikogo nie słuchałam. Paweł wydawał mi się taki mądry, interesujący i obiecujący. Ale moi rodzice mieli rację. W naszej rodzinie to ja budowałam swoją karierę i to ja zarabiałam najwięcej. Paweł dużo mówił, ale niewiele robił. Marzył o wielu rzeczach, ale jeśli chodziło o biznes, był dobry w wymyślaniu wymówek. Albo zazdrośni ludzie nie pozwalali mu robić kariery, albo szefowa miała na niego oko, więc trzymała go w swoim dziale, albo ktoś inny knuł.
Jakieś pół roku temu zorientowałam się, że mój mąż spotyka się z kimś innym, znałam oznaki, ale nie zwracałam na to większej uwagi, nie po raz pierwszy. Jednak wszystko potoczyło się według innego scenariusza, bo miesiąc temu Paweł powiedział, że musimy poważnie porozmawiać, co mnie zaskoczyło.
Na początku długo rozmawiał o bzdurach niezwiązanych z tematem, a potem przeszedł do rzeczy: spotkał nową miłość, więc musieliśmy się rozstać, to było właściwe. Sama wiadomość była niesamowita, ale wtedy mój mąż postanowił mnie całkowicie uderzyć.
-Rozumiem, że to wszystko jest zbyt nagłe, ale nie jesteśmy już młodzi, czas przecieka nam przez palce. Znalazłem już pośrednika, który pomoże nam sprzedać mieszkanie...
-Stop! Jaką sprzedaż mieszkania? Dlaczego? - Byłam zaskoczona tą bezczelnością. Mój mąż powiedział coś bezsensownego, że rozumie, jak wygląda w moich oczach, ponieważ zainicjował rozwód, ale będzie musiał kupić nowy dom dla swojej nowej rodziny, więc nie może szlachetnie zostawić mi mieszkania.
-To mieszkanie zostało kupione i należy do mojej matki. Co ty masz z nią wspólnego? - przerwałam strumień świadomości Pawła. Zakrztusił się powietrzem, otworzył bezgłośnie usta, jego twarz odzwierciedlała intensywną pracę myśli, ale nadal nie rozumiał.
Poszłam, wzięłam rachunek za czynsz i pokazałam mężowi, na które nazwisko był wystawiony. Gdyby kiedykolwiek sam płacił czynsz, myślę, że by o tym wiedział. Mąż zakończył rozmowę i dosłownie uciekł, a ja wybuchnęłam histerycznym śmiechem. Przez tyle lat okłamywał wszystkich, że kupił mieszkanie na własną rękę, że najwyraźniej sam w to uwierzył.
Rozwód jednak nadchodził, mimo że Paweł próbował udawać, że żadna rozmowa nie miała miejsca. Po prostu nie chcę już z nim mieszkać. Ma nową miłość? Niech idzie do niej, a ja będę żyła bez takiego człowieka.
Nawet się cieszę, że tak się wszystko potoczyło, rozbawienie sytuacją mnie cieszy i odciąga od smutnych myśli o tym, jak zmarnowałam sobie życie.
Zerknij: Z życia wzięte. "Córka oddała mieszkanie wnuczce i zamieszkała ze mną": Wcale jej nie zapraszałam
Nie przegap: Z życia wzięte. "Zawsze traktowałam synową jak córkę": Ona zabrała mojego syna i wyrzuciła mnie z jego życia