Jeszcze kilka lat temu rozmawialiśmy codziennie. Teraz nie dzwonił wcale.

Mój syn. Moje dziecko. Moja duma.

A jednak… w jego życiu nie było już dla mnie miejsca.

Bo jego żona postanowiła, że jestem toksyczna.

Kiedy Filip się ożenił, byłam szczęśliwa.

Widziałam, jak się zakochał, jak patrzył na Natalię z uwielbieniem, jak mówił, że to kobieta jego życia.

Cieszyłam się jego szczęściem.

Chciałam być częścią tej nowej rzeczywistości.

Ale ona widziała we mnie wroga.

Na początku było subtelnie.

— Mamo, Natalia uważa, że powinniśmy trochę ograniczyć wizyty.

— Mamo, Natalia mówi, że powinnaś mniej dzwonić, bo mamy dużo na głowie.

Potem zaczęły się zimne spojrzenia, cięte uwagi, niedopowiedziane pretensje.

Aż w końcu przyszły te słowa, które złamały mi serce.

— Mamo, Natalia twierdzi, że jesteś toksyczna.

Toksyczna.

Bo troszczyłam się o syna?

Bo chciałam, żeby był szczęśliwy?

Bo dopytywałam, czy wszystko u niego w porządku?

Czy to naprawdę było przestępstwo?

Dziś siedzę w pustym mieszkaniu.

Na stole leży album ze zdjęciami.

Filip, gdy był mały.

Filip, kiedy zdawał maturę.

Filip, gdy obejmował mnie w dniu ślubu, mówiąc:

— Mamo, zawsze będziemy blisko.

Ale to było kłamstwo.

Bo jego żona postanowiła, że już nie istnieję.

A on… nawet nie próbował jej zatrzymać.

To też może cię zainteresować: Ostatnie chwile Papieża Polaka były najtrudniejsze. Nikt o tym nie wiedział

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Są nowe wieści w sprawie stanu zdrowia Jarosława Kaczyńskiego. Co dolega politykowi