Usłyszałam ten sam ton w jej głosie – lekko spięty, jakby nie chciała, ale musiała to powiedzieć. Jakby to nie była jej decyzja, tylko smutna konieczność.

— Mamo, przepraszam, że znowu dzwonię, ale mamy problem… — zaczęła.

Już wiedziałam, co będzie dalej.

— Co się stało? — zapytałam, choć znałam odpowiedź.

— Wiktoria potrzebuje nowych butów na zimę. Te, które ma, są już za małe. Nie mamy teraz środków, Maciek nie dostał jeszcze wypłaty, a ja… Wiesz, jak jest.

Wiedziałam. Wiktoria zawsze czegoś potrzebowała. Raz były to książki do szkoły, innym razem nowy telefon, bo stary „nagle się popsuł”. Czasem pieniądze na korepetycje, innym razem na wycieczkę klasową, której nie mogła przegapić. I za każdym razem moja synowa dzwoniła do nas, z tym samym tonem, z tym samym problemem.

A ja za każdym razem mówiłam „dobrze” i sięgałam po portfel.

Bo to przecież moja wnuczka.

Ale pewnego dnia coś się zmieniło.

Wyszłam do sklepu i spotkałam sąsiadkę, której wnuczka chodzi do tej samej szkoły co Wiktoria.

— Widziałam twoją wnusię ostatnio, wyglądała przepięknie! — powiedziała z uśmiechem. — Nowa kurtka, modna torebka… Widać, że niczego jej nie brakuje!

Zamurowało mnie.

— Nowa kurtka? — powtórzyłam ostrożnie.

— Tak, taka z markowego sklepu, widziałam podobną u mojej wnuczki w katalogu. Droga jak diabli!

Serce mi przyspieszyło. Przecież jeszcze tydzień temu synowa dzwoniła i mówiła, że „nie mają na podstawowe rzeczy”. Że nie ma na buty, na ciepły szalik.

Więc skąd ta kurtka?

Nie czekałam długo. Po południu zadzwoniłam do syna.

— Maćku, możesz mi coś wytłumaczyć? — zapytałam spokojnie, choć w środku wrzało. — Twoja córka nie miała w co się ubrać na zimę, a teraz chodzi w drogiej kurtce?

Zapadła cisza.

— Mamo… — westchnął. — Nie chcę się wtrącać.

— Wtrącać? To ja wam co miesiąc daję pieniądze na „potrzeby Wiktorii”, a teraz widzę, że nie brakuje jej niczego!

Syn zawahał się.

— Nie wiem, co ci powiedziała Karolina…

— Prawdę! — przerwałam mu. — Że nigdy nic nie macie, że Wiktoria chodzi w dziurawych butach i marznie. A tymczasem okazuje się, że pieniądze idą na coś innego!

W końcu syn przyznał, co się dzieje.

Karolina miała problem z pieniędzmi. Nie brakowało im, ale ona zawsze chciała więcej. Zamiast kupować Wiktorii to, czego naprawdę potrzebowała, część pieniędzy odkładała dla siebie – na kosmetyki, ubrania, gadżety.

Poczułam, jak ściska mi się serce.

Zawsze pomagałam, bo myślałam, że to konieczne. Bo nie chciałam, żeby mojej wnuczce czegokolwiek brakowało. A teraz okazało się, że ktoś mną zwyczajnie manipulował.

Tego dnia podjęłam decyzję.

Nie przestanę pomagać wnuczce. Ale już nigdy więcej nie dam ani grosza Karolinie. Jeśli Wiktoria czegoś potrzebuje – kupię to sama. Ale już nie pozwolę się wykorzystywać.

Bo rodzina to miłość. Ale nie powinna być sposobem na życie kosztem innych.

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Po stracie męża jego rodzice zamieszkali ze mną": Moje życie zamieniło się w koszmar

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Nieapetyczne posiłki w jednej z polskich szkół oburzyły wszystkich. Interweniował Klub Radnych