Po burzliwym okresie, kiedy publicznie zaatakował swojego ojca, a nawet został skrytykowany przez matkę, zdawało się, że jego kontrowersyjny wizerunek uległ pogorszeniu. Jednak Martyniuk nie zamierzał zniknąć w cieniu. Ostatnio, po opublikowaniu zdjęcia z żoną Faustyną, w sieci pojawiła się fala krytycznych komentarzy.
Reakcja na milczenie hejterów
Niespodziewanie, Daniel podjął temat swojej publiczności, odnosząc się do hejterów, którzy dotychczas byli aktywni w jego komentarzach. W piątkowy wieczór na swoim Instagramie zamieścił kilka starych zdjęć z wakacji, a następnie skomentował: "A gdzie hejterzy się podziali? Liczyłem na zabawę z wami". Jego słowa wyraźnie wskazują na rozczarowanie brakiem interakcji, co może być próbą przyciągnięcia uwagi i podtrzymania kontrowersyjnego wizerunku.
W ostatnich dniach Daniel Martyniuk ponownie znalazł się w centrum uwagi, a wszystko za sprawą swojego kontrowersyjnego komentarza pod jednym z filmików. Zaskakująco, zasugerował on, że hejterzy mogą działać na czyjeś zlecenie. "Nie ma was, trolliki? Aj, zawiedliście mnie. Rozumiem dziś zlecenia nie było..." – napisał, co wzbudziło falę dyskusji w sieci.
Daniel Martyniuk to postać znana nie tylko z powodu swojego nazwiska, ale również ze skandali i publicznych wystąpień. Jego wybuchowy charakter ujawnił się już wcześniej, gdy w grudniu zeszłego roku opublikował na Instagramie filmik, w którym będąc wyraźnie w stanie nietrzeźwości, ostro skrytykował swojego ojca. "Kochany tatusiu, życzę ci więcej takich koleżków... F*ck you!" – te słowa rozgrzały internet do czerwoności i wywołały burzę medialną.
Obecna sytuacja jest o tyle ciekawa, że po głośnym incydencie sprzed kilku miesięcy Daniel zdaje się być mniej obecny w świadomości internautów. Jego najnowsze posty nie cieszą się zainteresowaniem użytkowników sieci jak kiedyś. Dlatego też postanowił „pogmerać kijem w mrowisku”, aby przyciągnąć uwagę i może nawet wywołać kolejną burzę.
Nie przegap: Zbigniew Ziobro dał upust emocjom. Ten wpis zobaczyła cała Polska
Zerknij: Polka zginęła w wypadku samolotu pod Waszyngtonem. Podróżowała wraz z 12-letnią córką