Z Markiem byłam przez dwadzieścia pięć lat. Był moim mężem, przyjacielem, ojcem naszych dzieci. Budowaliśmy razem życie, przechodziliśmy przez wzloty i upadki, ale zawsze myślałam, że jesteśmy drużyną, partnerami na dobre i złe. Gdy nagle zmarł na zawał serca, moje życie zawaliło się. Straciłam nie tylko męża, ale i część siebie. Jednak to, co odkryłam po jego śmierci, zburzyło cały mój świat.
Pierwsze tygodnie po jego odejściu były pełne bólu i chaosu. Pogrzeb, formalności, dzieci, które potrzebowały wsparcia – wszystko to trzymało mnie w ciągłym ruchu. Dopiero po jakimś czasie mogłam usiąść i spróbować poukładać nasze sprawy. Wtedy zaczęły wychodzić na jaw rzeczy, których nigdy się nie spodziewałam.
Wszystko zaczęło się od jednego telefonu. Kobiecy głos w słuchawce brzmiał niepewnie, niemal przepraszająco. „Pani Iwona?” – zapytała. „Przepraszam, że dzwonię, ale musimy porozmawiać o Marku.”
Poczułam, jak serce podchodzi mi do gardła. „Kim pani jest?” – zapytałam, próbując zachować spokój.
„Nazywam się Alicja” – odpowiedziała. „Byłam... blisko związana z Markiem.”
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Alicja kontynuowała, jakby chciała jak najszybciej wyrzucić z siebie wszystko. „Spotykaliśmy się od piętnastu lat. Nie wiedziałam, że miał drugą rodzinę, aż do teraz. Wiem, że to brzmi okropnie, ale miałam prawo do prawdy. Chciałam tylko zrozumieć, kim dla niego byłam.”
Słowa Alicji były jak uderzenie w twarz. Piętnaście lat? Jak to możliwe? Czy to znaczy, że przez połowę naszego małżeństwa prowadził podwójne życie?
„To musi być jakaś pomyłka” – powiedziałam drżącym głosem.
„Mam zdjęcia, wiadomości, wspomnienia” – odpowiedziała. „Nie dzwoniłabym, gdybym nie była pewna.”
Rozłączyłam się bez słowa. Nie chciałam tego słuchać, nie chciałam wierzyć, że to może być prawda. Ale coś we mnie kazało mi sprawdzić. Sięgnęłam po rzeczy Marka – jego telefon, skrzynkę mailową, dokumenty. To, co znalazłam, potwierdziło każde słowo Alicji.
Zdjęcia, które nigdy nie powinny były istnieć. Wiadomości pełne czułości, które nie były skierowane do mnie. Faktury za drogie prezenty, o których nigdy nie wiedziałam. Pociągiem myśli wróciłam do chwil, które wcześniej wydawały mi się zwyczajne – „delegacje”, które trwały zbyt długo, wieczory, kiedy „miał spotkania z klientami”. Teraz wszystkie te chwile nabierały nowego znaczenia.
Najgorsze było jednak to, że Alicja nie była jedyną kobietą w jego życiu. Po kilku tygodniach odkryłam, że Marek miał jeszcze jedno konto bankowe, o którym nie wiedziałam, i wysyłał regularne przelewy na rzecz innej kobiety. Tym razem nie miałam odwagi, by do niej zadzwonić. Wystarczyło mi wiedzieć, że nie byłam jedyną kobietą, którą oszukał.
Czułam, jakby całe moje życie było jednym wielkim kłamstwem. Każde „kocham cię”, które wypowiedział, każda chwila, którą spędziliśmy razem, teraz wydawały się fałszywe. Czy w ogóle mnie kochał? Czy byłam dla niego tylko wygodną częścią życia, którą mógł zepchnąć na bok, kiedy było mu to na rękę?
Dzieci nie wiedzą. Nie mam serca, by im powiedzieć. W ich oczach Marek wciąż jest wspaniałym ojcem, człowiekiem, który robił wszystko, by zapewnić im lepszą przyszłość. Ale ja nie potrafię już patrzeć na jego zdjęcia bez bólu i gniewu.
Czasami zastanawiam się, czy mogłam coś zauważyć wcześniej. Czy byłam zbyt naiwna? Zbyt zajęta dziećmi i codziennym życiem, by dostrzec, co naprawdę się dzieje? Ale nawet jeśli, to czy mogłoby to coś zmienić?
Dziś wciąż próbuję poskładać swoje życie na nowo. Pamięć o Marku jest dla mnie pełna sprzeczności – miłości, którą kiedyś czułam, i zdrady, która wszystko zniszczyła. Najtrudniejsze jest pytanie, które wciąż zadaję sobie każdego dnia: Czy całe nasze małżeństwo było kłamstwem?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Mój ojciec przepisał cały majątek na swoją drugą żonę": Czuję się jak ktoś obcy w jego życiu
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy gra po raz 33. Wiadomo już, co ze zdrowiem Jurka Owsiaka