Bycie matką zawsze wydawało mi się najpiękniejszym darem życia. Kiedy na świat przyszła moja córka Ania, czułam, że moje serce pęka z miłości. Była moim pierwszym dzieckiem, moją małą dziewczynką, moim całym światem. Gdy pięć lat później urodził się Piotruś, moje serce musiało nauczyć się dzielić tę miłość na dwoje. Byłam pewna, że robię wszystko, by moje dzieci czuły się równie kochane i ważne. Ale dziś, kiedy Ania spojrzała na mnie z wyrzutem, moje serce pękło na nowo.
„Nigdy mnie nie kochałaś tak jak Piotrka” – powiedziała z zimnym głosem. Jej słowa były jak nóż wbity w serce.
„Ania, dlaczego tak mówisz? Przecież zawsze starałam się, żebyście oboje czuli się kochani” – odpowiedziałam, próbując ukryć drżenie w głosie.
„Tak? To dlaczego zawsze wszystko było dla niego? Dlaczego to on dostawał twoją uwagę? Ja zawsze byłam na drugim miejscu!”
Próbowałam zaprzeczyć, ale jej słowa wywołały wspomnienia, które zaczęły mnie przytłaczać. Pamiętałam, jak Piotruś chorował, kiedy miał osiem lat. Spędziłam wtedy miesiące, krążąc między szpitalem a domem. Ania była w tym czasie nastolatką, samodzielną, a ja myślałam, że zrozumie, dlaczego musiałam poświęcać więcej czasu jej bratu. Ale może się myliłam.
„To nie tak, że cię ignorowałam, Aniu” – zaczęłam tłumaczyć. „Piotruś był chory. Potrzebował mnie. Ale to nie znaczy, że ciebie kochałam mniej.”
„Nie chodzi tylko o to” – przerwała mi, a jej oczy błyszczały od łez. „Zawsze byłeś twoim oczkiem w głowie. Gdy coś psułam, była kara. Ale gdy Piotrek coś zepsuł, mówiłaś: 'On jest jeszcze mały, Aniu, daj mu spokój'. Jak miałam nie czuć się gorsza?”
Zamarłam. Jej słowa przywołały obrazy z przeszłości. Może rzeczywiście byłam bardziej wyrozumiała dla Piotrka, tłumacząc to jego młodszym wiekiem. Ale nigdy nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo mogło to ranić Anię.
„Kochanie, nigdy nie chciałam, żebyś czuła się gorsza” – powiedziałam, czując, że łzy spływają mi po policzkach. „Zawsze próbowałam być sprawiedliwa. Ale widocznie popełniłam błędy, których nie dostrzegałam.”
Ania odwróciła wzrok. „Już za późno na przeprosiny, mamo. Teraz, gdy widzę, jak traktujesz Piotrka, wiem, że nigdy nie będę dla ciebie taka ważna.”
Te słowa były najgorszym ciosem, jaki kiedykolwiek otrzymałam. Czułam, że tracę moją córkę, że moja miłość, choć nigdy nie dzielona na mniej, została źle zrozumiana.
Po tej rozmowie próbowałam naprawić naszą relację. Zaczęłam zapraszać Anię na długie rozmowy, spędzać z nią czas, pytać o jej życie, o jej uczucia. Ale blizna, którą nosiła w sercu, była trudna do zaleczenia.
Dziś, patrząc wstecz, wiem, że mogłam zrobić więcej. Mogłam bardziej wsłuchać się w jej potrzeby, zobaczyć rzeczy jej oczami. Ale także zrozumiałam, że rodzicielstwo to nieustanne balansowanie między miłością a sprawiedliwością, i że czasem, mimo najlepszych intencji, można popełniać błędy.
Moja relacja z Anią wciąż wymaga pracy. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale kocham ją i nie poddam się. Bo choć miłość matki dzieli się między dzieci, nigdy nie dzieli się na mniej – i to jest prawda, którą chciałabym, żeby Ania kiedyś zrozumiała.
To też może cię zainteresować: Przez dziewięć godzin gasili pożar składowiska odpadów. Wydano pilny komunikat dla mieszkańców
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Mój syn nigdy nie da mi dodatkowego grosza": Jest za to zły, że pozwalam lokatorowi mieszkać ze mną