Na początku myślałam, że to tylko przejściowy kryzys. Mąż, Michał, zaczął wracać później z pracy, tłumacząc się nadgodzinami, pilnymi projektami i spotkaniami służbowymi. Zawsze był ambitny i oddany swojej karierze, więc wierzyłam w jego wyjaśnienia. Ale z czasem te wymówki zaczęły brzmieć coraz bardziej naciągane.
Czasami wracał późno w nocy, pachnąc obcymi perfumami. Innym razem dzwoniłam do niego, a on nie odbierał telefonu, tłumacząc potem, że „miał ważne spotkanie i nie mógł rozmawiać”. Zaczęłam czuć, że coś jest nie tak, ale każda próba rozmowy kończyła się jego zdenerwowaniem.
– „Przestań być taka podejrzliwa, Anka. Mam na głowie tyle pracy, a ty zamiast mnie wspierać, tylko robisz mi sceny.”
Wierzyłam mu. A przynajmniej próbowałam. Ale w środku czułam, że coś się zmieniło. Nasze rozmowy stały się powierzchowne, unikał bliskości, a kiedy spędzaliśmy razem czas, wydawał się myślami gdzieś indziej.
Punktem przełomowym był dzień, w którym zobaczyłam jego telefon leżący na stole. Michał wyszedł do łazienki, a na ekranie pojawiło się powiadomienie: „Kochanie, tęsknię. Kiedy się zobaczymy?”. Serce podskoczyło mi do gardła. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Drżącymi rękami odblokowałam telefon i zaczęłam przeglądać wiadomości. Treść każdej kolejnej była jak cios w serce.
Kobieta, z którą pisał, nazywała się Aleksandra. Z rozmów wynikało, że spotykali się regularnie od kilku miesięcy. Planowali wspólne wyjazdy, rozmawiali o swoich marzeniach, a on obiecywał jej coś, czego nigdy nie powiedział mnie – wspólną przyszłość.
Kiedy wrócił do pokoju, trzymałam telefon w rękach. Spojrzałam na niego, próbując powstrzymać łzy.
– „Kim jest Aleksandra?”
Jego twarz momentalnie stężała. Próbował mi wyrwać telefon, ale byłam szybsza.
– „Nie próbuj zaprzeczać. Wszystko widziałam. Jak mogłeś?! Przecież jesteśmy małżeństwem! Przysięgałeś mi wierność!”
Nie odpowiedział od razu. Przez chwilę patrzył na mnie, jakby ważył, co powiedzieć. W końcu usiadł ciężko na kanapie.
– „Anka, przepraszam… Nie chciałem, żebyś się o tym dowiedziała w ten sposób.”
– „Nie chciałeś, żebym się dowiedziała? Więc planowałeś prowadzić podwójne życie, dopóki… co? Dopóki byś mnie zostawił?!”
Jego milczenie mówiło wszystko. Łzy napłynęły mi do oczu, ale nie chciałam płakać przed nim. Chciałam odpowiedzi.
– „Jak długo to trwa? I dlaczego?”
Michał spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam mieszankę wstydu i żalu.
– „Od kilku miesięcy. Spotkałem ją na jednym z wyjazdów służbowych. Nie wiem, jak to się stało, Anka. Po prostu… zaczęliśmy rozmawiać, a potem wszystko poszło za daleko. Ale to nic nie znaczyło.”
Zacisnęłam pięści. „Nic nie znaczyło” – te słowa były jak policzek.
– „Nic nie znaczyło? Planujecie wspólną przyszłość! Obiecujesz jej życie, które powinieneś budować ze mną!”
Nie chciałam go słuchać. Wyszłam z domu, zabierając tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
Przeniosłam się do przyjaciółki, próbując poukładać myśli. Przez kilka dni Michał dzwonił i pisał, błagając o wybaczenie. Twierdził, że to był błąd, że kocha tylko mnie, że chce wszystko naprawić. Ale ja nie mogłam zapomnieć. Każde słowo, każda obietnica, którą złożył tamtej kobiecie, wciąż brzmiały w mojej głowie.
W końcu wróciłam do domu, żeby zabrać resztę swoich rzeczy. Michał był tam, czekał na mnie.
– „Anka, proszę, daj mi szansę. Zakończyłem to. Zerwałem z nią. Błagam, nie odchodź.”
Spojrzałam na niego, czując mieszaninę miłości i gniewu. Był człowiekiem, którego kochałam przez lata, ale teraz widziałam w nim kogoś obcego.
– „Michał, zdradziłeś mnie. Złamałeś nasze małżeństwo. Nie wiem, czy potrafię ci to wybaczyć.”
Dziś mieszkam sama. Nasze małżeństwo nie przetrwało tej zdrady. Michał próbował jeszcze ratować naszą relację, ale ja nie mogłam żyć z kimś, kto prowadził podwójne życie. Ta historia nauczyła mnie, że zaufanie jest fundamentem każdej relacji, a kiedy zostanie zniszczone, trudno je odbudować. Choć boli mnie utrata wspólnych lat, wiem, że zasługuję na kogoś, kto będzie mnie kochał w pełni, bez tajemnic i kłamstw.
To też może cię zainteresować: Nowe hipotezy w sprawie zawalenia się kamienicy. Ustalono, że mogły zaważyć problemy rodzinne
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Teściowa oddała nasze prezenty ślubne swojej siostrzenicy": Stwierdziła, że ‚jej bardziej się przydadzą