Wiatr nie był jeszcze zbyt silny, a już unosił wielkie płatki śniegu do samych koron drzew. W następnej chwili wirowały już praktycznie pod stopami.
W tym czasie wioska zamieniała się w niemal bajkowe miejsce. Piękne. Ale Stefan nie odczuwał pozytywnych emocji. Wiedział, że w zimnych porach roku dni stają się bardzo krótkie, co oznacza, że trzeba mieć więcej drewna na opał, prowiantu i wody.
Pod każdym z tych względów sytuacja była niemal opłakana. Drewna na opał zostało na parę dni, było też jedzenie, ale same ziemniaki, kasza i buraki daleko nas nie zaprowadzą. Dzięki Bogu przynajmniej studnia nie była jeszcze zamarznięta.
Zazwyczaj syn pomagał starcowi i przyjeżdżał do wioski z zaopatrzeniem. Nie były to szczególnie hojne prezenty, ale wystarczały na jakiś czas. Nie można było przenieść się do niego w mieście: trzy osoby w dwupokojowym mieszkaniu nie mogły pomieścić starca, choć jeszcze nie całkiem niedołężnego.
Dziadek, pogrążony w myślach, nie zauważył, że jego wzrok zatrzymał się na szeleszczących krzakach nieopodal. W jego posiadłości nigdy nie było psów ani dzikich zwierząt. Dziwne i ciekawe.
Zbliżając się na miejsce, zobaczył małe, przestraszone zwierzątko, które patrzyło na niego oczami pełnymi strachu i zamętu. To był kotek. Wszyscy sąsiedzi w okolicy trzymają tylko psy na podwórku. Szczekają głośno, ale nie jest jasne, czego strzegą. Czy bogaci ludzie naprawdę mieszkają wyłącznie na wsiach?
Postanowił zabrać kociaka do domu, był mały i nadal marznął. Ale jasne jest, że ma właścicieli. Oczywiście biorąc pod uwagę tę rasę, jest strasznie gruby. I jest obróżka.
Kotek nie chciał jeść owsianki, a co dopiero ziemniaków. Dziadek musiał zejść do piwnicy i wyjąć jedyną puszkę gulaszu, ukrytą na jakiś wyjątkowy dzień. Dziadek nie wiedział, jaki to będzie dzień. Jednak życie z nadzieją jest nadal lepsze niż życie bez niej. Najwyraźniej kociak rozwiązał udrękę wyboru samym swoim wyglądem.
Po kilku minutach jego uwagę przykuł inny nieznany dźwięk. Pod bramę podjechał samochód. Patrząc przez okno Stefan miał nadzieję zobaczyć samochód swojego syna. Jednak to nie był on.
Jak się później okazało, właściciele kotka zaczęli szukać dowcipnisia po całej wsi. Mały i niewyobrażalnie drogi kot, wyglądał jak kociak, jednak jego rozmiary dyktowane były jego rasą. Piotr, młody człowiek w pięknym płaszczu, za dobroć próbował nawet zapłacić seniorowi, ale Stefan odmówił.
Zamożny młodzieniec zaproponował seniorowi zatrudnienie z zakwaterowaniem.
Obawiam się, że miejscowi są zbyt ciekawi. Nie obrażaj się, wszędzie tak jest. Potrzebuję kogoś, kto zostanie w domu, podczas gdy moja żona i ja wyjdziemy. Miesiąc, może półtora miesiąca. Jedzenia w domu jest pod dostatkiem, wystarczy dla ekipy pracowników. Dobrze zapłacę!
Po zebraniu kilku rzeczy Stefan wsiadł do samochodu z mężczyzną, którego znał od około godziny. Kilka minut później byli już na miejscu. Cóż, rezydencje. Co tu jeszcze można zbudować, to praktycznie zamek. Świeci jak choinka. Cuda. Tak zmieniło się życie Stefana za sprawą dziwnego kota.
Nie przegap: Z życia wzięte. "Teściowa obiecała nam mieszkanie dawno temu": Pewna wizyta ujawniła jej prawdziwe intencje
Zerknij: Zaginięcie Beaty Klimek. Śledczy z Archiwum X wskazują, co mogło stać się z kobietą