Odkąd pamiętam, zawsze starałam się pomagać swojemu bratu. Marek miał trudne życie – po rozwodzie stracił stabilność, a jego interesy nigdy nie przynosiły oczekiwanych zysków. Mimo to, zawsze wierzyłam, że zasługuje na drugą szansę. Byłam starszą siostrą i czułam, że to mój obowiązek go wspierać.
Ale tamtego dnia, kiedy przyszedł do mnie po pomoc, nie byłam pewna, czy powinnam mu ulec. Przez ostatnie dwa lata odkładałam pieniądze na swoje leczenie. Moje zdrowie pogarszało się, a lekarze jasno dali do zrozumienia, że potrzebuję kosztownej operacji. Każda złotówka była dla mnie krokiem bliżej do odzyskania normalnego życia.
Marek zjawił się z wieczorną kawą i uśmiechem, który wydawał się tak bardzo sztuczny.
– „Kasia, muszę cię o coś poprosić,” zaczął, unikając mojego spojrzenia. „Jestem w trudnej sytuacji. Jeśli nie znajdę pieniędzy na spłatę długu, stracę wszystko. Potrzebuję twojej pomocy.”
Moje serce ścisnęło się na te słowa. Wiedziałam, że jeśli Marek trafi na dno, trudno będzie mu się podnieść. Ale wiedziałam też, że te pieniądze są moją ostatnią deską ratunku.
– „Marek, to pieniądze na moje leczenie,” powiedziałam, próbując wytłumaczyć mu, jak bardzo są dla mnie ważne. „Nie mogę ich stracić.”
Spojrzał na mnie błagalnie, a w jego oczach pojawiły się łzy.
– „Kasia, proszę. To tylko pożyczka. Oddam wszystko, jak tylko stanę na nogi. Przecież zawsze sobie radziłaś. Nie mogę nikogo innego poprosić.”
Jego słowa sprawiły, że poczułam się winna. Może rzeczywiście miał rację? Może powinnam być silniejsza, skoro on tak bardzo mnie potrzebował? Po kilku dniach walki z własnym sumieniem, zgodziłam się.
– „Dobrze, Marek,” powiedziałam, podpisując przelew. „Ale pamiętaj, że musisz mi to oddać. Nie mam innej opcji na sfinansowanie leczenia.”
– „Obiecuję,” zapewnił mnie, ściskając moje ręce. „Nie zawiodę cię.”
Minęły miesiące. Operacja, którą miałam zaplanowaną, zbliżała się, a pieniędzy wciąż brakowało. Marek przestał odbierać moje telefony, unikał spotkań. Kiedy w końcu udało mi się go złapać, jego odpowiedź była zimna.
– „Kasia, wiesz, że chciałbym ci oddać, ale nie mam z czego,” powiedział bez cienia skruchy. „Musisz zrozumieć, że to nie moja wina.”
– „Nie twoja wina?” wybuchnęłam, czując, jak emocje się we mnie kumulują. „Marek, oddałam ci wszystko, co miałam. To były pieniądze na moje życie, a ty traktujesz to, jakby to był drobny dług.”
Zignorował moje słowa, próbując zmienić temat.
Teraz, siedząc w ciszy mojego mieszkania, zastanawiam się, gdzie popełniłam błąd. Czy byłam zbyt naiwna, wierząc, że brat potraktuje moje poświęcenie poważnie? Czy byłam złą siostrą, bo nie powiedziałam mu „nie,” kiedy wiedziałam, że nie mogę sobie pozwolić na tę pomoc?
Operacja została odłożona na bliżej nieokreśloną przyszłość. Każdego dnia czuję, jak mój stan się pogarsza, a moje zaufanie do Marka całkowicie zniknęło. Czasem zastanawiam się, czy on w ogóle pamięta, co mi obiecał. Czy kiedykolwiek zrozumie, jak bardzo mnie zawiódł?
Nie wiem, czy jeszcze kiedyś będę mogła mu zaufać. Ale wiem jedno – ta historia nauczyła mnie, że czasem nawet rodzina może nas zawieść w sposób, który trudno wybaczyć.
To też może cię zainteresować: Porównanie majątków Rafała Trzaskowskiego i Radosława Sikorskiego. Który polityk ma więcej
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Karol Strasburger zdobył się na szczere wyznanie. Opowiedział o późnym ojcostwie