Od dzieciństwa Krystyna zarzucała mi, że wszystko mi się należy, choć nie była to prawda. Była najmłodsza i ulubiona. Nie mogę powiedzieć, że brakowało mi miłości rodziców, ale z powodu jej napadów złości moja mama musiała poświęcać jej więcej uwagi.
Była również powodem, dla którego wyprowadziłam się z domu rodziców tak szybko, jak tylko mogłam. Widok jej skwaszonej miny za każdym razem, gdy się spotykałyśmy, był nie do zniesienia.
Tak, to przykre, ale co można zrobić, skoro jest tak trudną osobą? Nie przestałam z tego powodu komunikować się z rodzicami, ale wolałam widywać ich w moim mieszkaniu. W rezultacie moja siostra po trzydziestce zaczęła żyć na własny rachunek, ale nadal pożyczała pieniądze od rodziców, pamiętając, że pomogli mi, kiedy się wyprowadziłam. I nie obchodziło jej, że pieniądze były prezentem na święta lub ślub. I tak żyłybyśmy daleko od siebie, gdyby nie to, że matka i ojciec nagle i tragicznie zmarli. Mój mąż i ja byliśmy całkowicie odpowiedzialni za pogrzeb. Krystyna tylko płakała, załamywała ręce z żalu i oskarżała mnie o obojętność, ponieważ nie zrobiłam tego samego.
Chciałabym, ale wtedy nie byłabym w stanie zorganizować godnego pożegnania dla moich najdroższych. Po pogrzebie próbowała się do mnie zbliżyć. Nie miałam nic przeciwko, wciąż miałyśmy siebie nawzajem. Naiwnie myślałam, że strata nas do siebie zbliży, ale nie sądziłam, że moja siostra robi to celowo. Ujawniła się, jednak gdy poszłyśmy odziedziczyć nieruchomość.
Dostałyśmy dwa mieszkania. Były mniej więcej tej samej wielkości, więc nikt by się nie obraził. Wtedy moja siostra zaczęła aktywnie zachęcać mnie do myślenia, że to ona powinna dostać cały spadek. Po pierwsze, jest młodsza, po drugie, nie ma rodziny, która mogłaby jej pomóc, a po trzecie, ma duży kredyt. Zarejestruje mieszkania na siebie, sprzeda jedno, żeby spłacić długi, a drugie wynajmie. Byłam zdezorientowana jej bezczelnością. Tak, byłam już zamężna, ale nie mieliśmy dużo pieniędzy i planowałam dać mojemu synowi dom, gdy osiągnie pełnoletność, aby mógł mieszkać osobno.
Krystyna była wściekła i natychmiast wróciło jej zachowanie, które przed laty zmusiło mnie do wyprowadzki. Wysyczała, że będę tego żałować i szybko wyszła. Myślałam, że to tylko groźby, za którymi nic się nie kryje, ale jakże się myliłam! Okazało się, że Krystyna jest bardzo mściwą osobą. Na początku zaczęła rozsiewać plotki na mój temat, a ta o odebraniu jej części spadku była najbardziej nieszkodliwa. Mówiła rzeczy, których wstydzę się powtarzać.
Poprosiłam ją, żeby przestała, ale w zamian zażądała mieszkania. Nie zgodziłam się, a moja siostra zaczęła mówić o moim mężu, a potem o moim synu, przekonując ludzi, że część naszej rodziny przestała się z nami kontaktować. Podczas ich wizyty mój mąż stracił nerwy.
Powiedział, że jest gotów spłacić pożyczkę mojej siostry, jeśli tylko zostawią nas w spokoju. Musieliśmy sami zaciągnąć pożyczkę na taką samą kwotę i dać ją mojej siostrze, aby spłaciła swoją pożyczkę. Oczywiście pod warunkiem, że przestanie się z nami kontaktować i nie zaszkodzi naszej rodzinie. Ku mojej uldze Krystyna zgodziła się na te warunki i pozostaliśmy przy pożyczce. Ale mój mąż i ja słusznie uważamy, że poszło nam zbyt łatwo...