Rocznica ślubu zawsze była dla mnie szczególnym dniem. To był czas, kiedy razem z mężem celebrowaliśmy naszą miłość, wspomnienia i wspólne życie. Przez lata obdarowywaliśmy się drobnymi prezentami, które miały znaczenie symboliczne – biżuteria, wspólna kolacja, czasem ręcznie napisany list. Dlatego w tym roku, z okazji naszej 15. rocznicy, czekałam z ekscytacją na to, co przygotował dla mnie mąż.
W dzień rocznicy mąż wrócił z pracy z dużym kartonem, owiniętym w ozdobny papier. Uśmiechnął się do mnie i powiedział:
– „Kochanie, mam dla ciebie coś wyjątkowego. To inwestycja w nasz dom.”
Na dźwięk słowa „inwestycja” moje serce zamarło. Próbowałam sobie wmówić, że pewnie przesadzam, że to może być jakaś zmyłka, ale kiedy rozpakowałam prezent, czułam, jak krew odpływa mi z twarzy. W środku był odkurzacz. Duży, nowoczesny, z mnóstwem funkcji. Ale to wciąż był odkurzacz.
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem, próbując zrozumieć, czy to żart. Może zaraz wyciągnie jakiś drobiazg, coś osobistego, co pokaże, że naprawdę myślał o mnie. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Mąż patrzył na mnie z dumą.
– „Widzisz? To najnowszy model. Ma świetne recenzje, a teraz sprzątanie będzie o wiele łatwiejsze.”
Sprzątanie. Oto, co według niego zasługiwało na celebrację naszych wspólnych lat. Z trudem powstrzymałam łzy. W głowie pojawiły się pytania: Czy naprawdę uważa, że odkurzacz to odpowiedni prezent na rocznicę? Czy widzi mnie tylko jako gospodynię domową? Czy kiedykolwiek pomyślał o mnie jako o kobiecie, partnerce, kimś więcej niż tylko osobie odpowiedzialnej za czystość?
– „Dziękuję,” powiedziałam cicho, starając się ukryć rozczarowanie.
Ale wewnętrznie czułam, jak coś we mnie pęka. Przez całą kolację milczałam, a on, jakby nic się nie stało, opowiadał o pracy, sąsiadach, planach na weekend. Nie zauważył, że nie odzywam się ani słowem.
Gdy wieczorem usiedliśmy na kanapie, nie wytrzymałam.
– „Czy ty naprawdę myślisz, że odkurzacz to odpowiedni prezent na naszą rocznicę?” zapytałam, patrząc mu prosto w oczy.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
– „Ale przecież to praktyczne,” odpowiedział, jakby to wszystko wyjaśniało. „Chciałem, żebyś miała coś, co ułatwi ci życie. To inwestycja w nasz dom, w nas.”
– „W nas?” powtórzyłam, a moje rozczarowanie przekształciło się w gniew. „Myślisz, że odkurzacz jest symbolem naszej miłości? Że to pokazuje, jak mnie doceniasz? Czuję się, jakbyś widział we mnie tylko sprzątaczkę!”
Próbował się bronić, tłumacząc, że chciał dobrze, że nie wiedział, co innego mógłby kupić. Ale jego słowa tylko pogarszały sprawę. Czy po 15 latach naprawdę nie wiedział, co mogłoby sprawić mi radość? Czy nasz związek sprowadził się do tego, że jestem dla niego jedynie częścią domowej rutyny?
Tamtej nocy długo nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym, jak zmienił się nasz związek. Kiedyś byliśmy dwojgiem ludzi pełnych marzeń, pasji, którzy nawzajem się inspirowali. A teraz? Teraz stałam się dla niego częścią domu, dodatkiem do codzienności, który trzeba „ułatwić” odkurzaczem.
Nie wiem, czy ten incydent coś zmieni w naszym małżeństwie. Może to tylko symbol drobnego nieporozumienia, a może znak, że oboje przestaliśmy starać się, by nasza miłość była żywa. Ale jedno jest pewne – nigdy nie zapomnę tego dnia i prezentu, który miał być wyrazem miłości, a stał się przypomnieniem, jak daleko się od siebie oddaliliśmy.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Pożyczyłam bratu pieniądze na remont": Wydał je na wakacje i nie chce ich zwrócić
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Po 25 latach małżeństwa dowiedziałam się, że mąż przez cały ten czas miał inną kobietę"