Gdy dowiedziałem się, że moja córka wychodzi za mąż, uczucia we mnie wrzały. Radość mieszała się z goryczą, a w sercu poczułem dziwne ukłucie. Wiedziałem, że nasze relacje nie były łatwe – wiele lat temu popełniłem błędy, które teraz odbijały się echem. Starałem się być dla niej ojcem na tyle, na ile potrafiłem, choć nie zawsze wychodziło mi to tak, jak bym chciał.
Próbowałem myśleć, że to nic. Że przecież jestem jej ojcem i na pewno zaprosi mnie na ten wielki dzień. W końcu zrobiłem dla niej wszystko, co mogłem – pracowałem ciężko, poświęcałem czas, choć przyznaję, że nie zawsze tam byłem, kiedy najbardziej tego potrzebowała. Dlatego podniosłem telefon i zadzwoniłem do niej.
– „Cześć, kochanie,” zacząłem, starając się, by mój głos brzmiał lekko. „Słyszałem, że przygotowujesz się do ślubu.”
Po drugiej stronie linii zapadła cisza. W końcu usłyszałem jej głos, ale był chłodny, jakby rozmowa sprawiała jej trudność.
– „Tak, tato. To już niedługo.”
Zawahałem się, czując, jak słowa grzęzną mi w gardle, ale wiedziałem, że muszę zapytać.
– „Czy… będę mógł przyjść?” zapytałem cicho, a każde słowo wydawało się cięższe od poprzedniego.
Po długiej chwili milczenia odpowiedziała:
– „Tato… to skomplikowane. Długo się nad tym zastanawiałam. Wiem, że starałeś się, ale… nie zaprosiłam cię.”
Te słowa uderzyły we mnie jak piorun.
– „Nie zaprosiłaś mnie?” powtórzyłem, starając się powstrzymać drżenie w głosie. „Ale… jestem twoim ojcem. Może nie byłem idealny, ale robiłem wszystko, co mogłem!”
Słyszałem w jej głosie napięcie, a jednocześnie odległość, jakby była już daleko ode mnie.
– „Wiem, tato. Naprawdę doceniam to, co robiłeś, ale… mam teraz swoją nową rodzinę. Chcę zacząć od nowa, bez bagażu przeszłości.”
– „Bagaż przeszłości…?” Powtórzyłem szeptem. „To tak mnie widzisz?”
– „Tato, nie chcę cię ranić, ale muszę myśleć o sobie. Daj mi tę szansę.”
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Przez chwilę cisza połączyła nas jak nigdy dotąd, pełna rzeczy, których nigdy nie wypowiedzieliśmy, żali i niewypowiedzianych próśb. W końcu wypuściłem oddech, ciężki i pełen rezygnacji.
– „Rozumiem,” powiedziałem, choć wcale nie rozumiałem. „Chciałbym tylko, żebyś wiedziała, że zawsze będziesz moją córką. Niezależnie od tego, co się stanie.”
Rozłączyłem się i przez długą noc siedziałem sam, próbując zrozumieć, co poszło nie tak. Wspomnienia wracały – pierwszy krok, pierwszy upadek, ten niezmienny uśmiech, który rozpromieniał jej twarz. A teraz, ten dzień, w którym nie dane mi było zobaczyć jej w białej sukni, ani podać jej ręki przed ołtarzem. Pozostała mi tylko pustka, której nie da się zapełnić.
Życie nie zawsze daje drugą szansę.
To też może cię zainteresować: Nagranie z miejsca ostatniego spoczynku Violetty Villas wywołało burzę w sieci. "Jak ma wyglądać pomnik jesienią..."
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Nowe wieści w sprawie zasiłku pogrzebowego. Czy świadczenie wzrośnie