Wielu znajomych uważało naszą rodzinę za wzór do naśladowania. Nigdy nie zauważyłam u Igora niezadowolenia czy ochoty do narzekań. Wiedział, czego chce od życia. Jednak los pokazał mi, że nie powinnam się relaksować, bo w życiu jest wiele niezbyt przyjemnych niespodzianek.

Kobiety mają dobrze rozwiniętą intuicję, więc zauważyłam "pierwsze dzwonki". Czułam, że w jego życiu pojawiła się inna kobieta. Zaczął się spóźniać, chociaż zawsze starał się wracać do domu na czas. Ponadto mój mąż był dla mnie niegrzeczny i obraźliwy, co było zabronione w naszej rodzinie.

Czułam się, jakbym wpadła w pułapkę. Zdałam sobie sprawę, że decyzja o rozwodzie w tym wieku była bardzo przerażająca.

Miałam nadzieję, że mamy jeszcze szansę coś naprawić, ale myliłam się. Mój małżonek spojrzał mi w oczy i powiedział, że jest mną zmęczony. Powiedział, że ma dość ciągłych problemów, narzekania, marudzenia, sprzątania i prac domowych. Potem spakował swoje rzeczy i odszedł.

Starałam się być odważna wobec tego, co się działo i czekałam. Jednak tylko kilka osób zrozumie, co czułam w tamtym momencie. Byłam zupełnie sama w wieku 53 lat. Rok później Igor wrócił do domu. Wyglądał jak zbity pies i patrzył na mnie żałosnym wzrokiem.

Ukrywał oczy z poczuciem winy i bał się cokolwiek powiedzieć. Ja też się zmieniłam, ale na lepsze. W końcu schudłam, zaczęłam chodzić do kosmetyczki i zmieniłam swój wizerunek. Ogólnie odmłodniałam i rozkwitłam bez męża.

Moje dzieci i przyjaciele pomogli mi wyjść z depresji, a wiek nie był przeszkodą w rozpoczęciu życia na nowo. Zdałam sobie sprawę, że przez te wszystkie lata poświęcałam się i nie znałam swojej wartości.

Przyjęłam mojego męża jak gościa. Dałam mu herbatę. Nie mógł oderwać ode mnie wzroku i ciągle mówił o tym, jak bardzo tęskni za domowym zaciszem. Myślał, że może to wszystko cofnąć, ale tylko z grzeczności go nie wyrzuciłam. Szybko uświadomiłam mu, że nie ma już powrotu — wszystko jest przeszłością.

Musiałam wyjaśnić, że wspólne dzieci i prawie 30 lat małżeństwa niczego nie zmienia. Jeśli podjął decyzję o odejściu, powinien zachować swoje stanowisko do końca. Nauczyłam się żyć inaczej, więc nie miałam ochoty zanurzać się z powrotem w ten wir. Nie wróciłam do męża, chociaż on ciągle próbował.

W ogóle nie byłam zainteresowana powrotem do tego związku. I myślę, że zgodzisz się ze mną, że taka zdrada jest niewybaczalna.

Nie przegap: Z życia wzięte. "Poprosiłam syna, żeby przyszedł do nas w ten weekend i posprzątał ogród": On tylko na mnie nakrzyczał

Zerknij: Z życia wzięte. "Moja teściowa zażądała, żebyśmy rozdzielili półki w lodówce": Teraz podkrada nam jedzenie