Patrząc w lustro, zastanawiałam się, kim się stałam. Jeszcze kilka lat temu miałam inne marzenia, inne plany. Chciałam miłości – tej prawdziwej, tej, którą widzi się w filmach i o której czyta się w książkach. Ale życie szybko zweryfikowało moje wyobrażenia. Miłość nie płaci rachunków, nie daje poczucia bezpieczeństwa. A ja potrzebowałam czegoś więcej niż pustych obietnic. Potrzebowałam stabilności, czegoś, co zapewni mi spokój. I wtedy poznałam jego.


Był bogaty. Nie po prostu zamożny, ale obrzydliwie bogaty. Jego dom wyglądał jak pałac, a samochody stały na podjeździe jak ekskluzywne zabawki dla dorosłych. Kiedy zaproponował mi małżeństwo, wiedziałam, że to jest odpowiedź na wszystkie moje modlitwy o lepsze życie. Ale był jeden problem – on był ode mnie o czterdzieści lat starszy. A ja go nie kochałam.


To nie była decyzja podjęta z dnia na dzień. Przez wiele tygodni zastanawiałam się, czy dam radę żyć w takim związku. Wiedziałam, że to nie będzie małżeństwo oparte na uczuciach, a na układzie. On da mi bogactwo, wsparcie, a ja będę przy nim, kiedy tego potrzebuje. Był dla mnie jak bank – stabilny, niezawodny, zawsze gotowy, by zaspokoić moje potrzeby.


Ale miłość? Nie, miłość nie była częścią tego układu.


– Wiesz, że nigdy cię nie pokocham? – zapytałam go, patrząc na niego pewnego wieczoru, kiedy siedzieliśmy w jego ogromnym salonie. Siedział w skórzanym fotelu, popijając drogie wino, a jego spojrzenie było spokojne, jakby wszystko, co mówiłam, było dla niego oczywiste.


– Nie musisz mnie kochać – odpowiedział, jakby to było coś zupełnie naturalnego. – Wystarczy, że będziesz przy mnie.


Te słowa były jak klucz, który otworzył drzwi do nowego życia. Życia, które może nie będzie pełne namiętności i uczuć, ale będzie pełne wygody, luksusu i spokoju. Wiedziałam, że on nigdy mnie nie zostawi, że zawsze będę mogła na niego liczyć. Był jak skała, na której mogłam zbudować swoją przyszłość.


Ale z każdą decyzją przychodził cień. Z każdym krokiem w stronę tego małżeństwa, czułam, że coś we mnie umiera. Coś, co kiedyś było moim marzeniem o prawdziwej miłości, teraz stało się tylko pustym wspomnieniem. Patrzyłam na inne kobiety w moim wieku – szczęśliwe, zakochane, budujące swoje życie z partnerami, z którymi dzieliły uczucia. Ja miałam wszystko inne, tylko nie to.


Przyjęłam oświadczyny. Była to jedna z tych chwil, które powinny być najpiękniejsze w życiu kobiety, ale dla mnie była jedynie transakcją. Na jego palcu błyszczał złoty pierścionek, który wart był więcej niż cokolwiek, co kiedykolwiek posiadałam. Ale w moim sercu nie było radości, nie było nadziei. Było tylko poczucie, że wybieram drogę, z której nie ma powrotu.


Wkrótce potem zaczęły się przygotowania do ślubu. Suknia, kwiaty, goście – wszystko musiało być perfekcyjne. Ale za każdym razem, gdy patrzyłam na siebie w lustrze, widziałam kogoś, kogo nie rozpoznawałam. Byłam młodą kobietą, która zrezygnowała z marzeń o miłości na rzecz życia w luksusie. Zrezygnowałam z tego, co kiedyś wydawało mi się najważniejsze, na rzecz wygody i bezpieczeństwa.


Ślub odbył się w luksusowej posiadłości, wśród bogatych i wpływowych ludzi, którzy patrzyli na nas z aprobatą. On stał obok mnie, uśmiechnięty, zadowolony, a ja czułam, że coś we mnie pękło. Było za późno na odwrót. Złożyłam przysięgę, choć nie była to przysięga miłości. To była przysięga układu, kontraktu, który zapewniał mi życie w luksusie.


I tak rozpoczęło się moje nowe życie. Życie, które z zewnątrz wyglądało idealnie – piękny dom, drogie samochody, wyjazdy na wakacje w najpiękniejsze miejsca na świecie. Ale wewnątrz czułam pustkę. Nie brakowało mi niczego materialnego, ale brakowało mi tego, co najważniejsze – miłości, emocji, tego uczucia, że ktoś kocha cię bezwarunkowo.


Czasem zastanawiam się, czy dokonałam właściwego wyboru. Czy to życie, które teraz prowadzę, jest tym, o czym zawsze marzyłam. Odpowiedź jest prosta: nie. Ale nie mogę się już wycofać. Związałam się z człowiekiem, którego nie kocham, ale który zapewnia mi wszystko, co potrzebuję. Tylko że nie zapewnił mi tego, co najważniejsze – uczucia, którego teraz najbardziej mi brakuje.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Oddaliśmy mamę do domu opieki": Ona na to zasługuje. Nigdy nas nie kochała, myślała tylko o swoich mężczyznach


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Całe życie poświęciłem swojej żonie": Kiedy ciężko zachorowałem, ona mnie porzuciła. Ale jesteśmy małżeństwem już od ponad 30 lat