Moja teściowa od zawsze była osobą, która uwielbiała kontrolować wszystko, co działo się wokół niej. Nigdy nie spodziewałam się jednak, że zacznie interesować się nawet moimi ubraniami. Zaczęło się niewinnie, od uwag na temat mojej wagi. "Czy nie przytyłaś ostatnio?" – pytała z uprzejmym uśmiechem, który miał mnie zranić. Przez jakiś czas starałam się to ignorować, ale jej komentarze stawały się coraz bardziej nachalne.


Pewnego dnia, gdy przyszła na niedzielny obiad, usiadła naprzeciw mnie i nagle, bez uprzedzenia, zapytała: "Czy nie uważasz, że twoje ubrania już na ciebie nie pasują? Mogłabyś oddać mi kilka z nich, bo ja bym je chętnie założyła." Zaniemówiłam. Moje ubrania? Jej? Przecież to niemożliwe. To były moje ulubione rzeczy, a ona miała czelność mówić, że są na mnie za małe!


W miarę upływu czasu teściowa zaczęła coraz bardziej naciskać. "Nie marnuj tych pięknych sukienek. Na mnie będą wyglądać lepiej", mówiła bez wahania, jakby to było coś oczywistego. A ja, stojąc na krawędzi, czułam, że w tej chwili moje granice są przekraczane na każdym kroku.


Każde spotkanie z nią stawało się koszmarem. Zamiast spędzać czas z rodziną, czułam się jak w pułapce, gdzie każdy mój ruch był oceniany. Zaczęłam unikać rodzinnych spotkań, ale mąż nigdy nie rozumiał mojej frustracji. "To tylko ubrania, dlaczego robisz z tego taki problem?" – mówił, nie rozumiejąc, że chodziło o coś więcej niż tylko ciuchy. Chodziło o moją godność, o to, że moja teściowa krok po kroku próbowała przejąć kontrolę nad moim życiem.


W pewnym momencie musiałam podjąć decyzję. Czy oddać jej te ubrania, żeby mieć spokój, czy walczyć o swoje?


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Kiedy potrzebna była moja pomoc, byłam dobrą teściową": Kiedy potrzebowałam pomocy, synowa wywołała awanturę


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Moja teściowa obwinia moją mamę, że nie dopilnowała jej rozpasanej córki": Uważa, że to jej obowiązek opiekować się córką swatów