Mój mąż wymaga, żeby moja mama zaczęła mieszkać na działce. Chce, by opuściła nasze mieszkanie, mimo że to ona jest jego właścicielką. „Ma już swoje lata, będzie lepiej na działce, cisza, spokój” – mówi. Ale ja wiem, że to nie jest troska o nią. To raczej jego sposób na pozbycie się jej z naszego życia. Jego słowa ranią mnie głęboko, bo przecież mama oddała nam to mieszkanie, byśmy mogli spokojnie żyć. Teraz on chce, żeby odeszła, jakby nie miała do tego miejsca żadnych praw.


Nie mogę przestać myśleć o tym, jak mama poświęciła dla nas wszystko. Pracowała całe życie, by zbudować dom i teraz, gdy jest starsza, mój mąż chce ją wygonić na działkę, jakby była problemem, nie członkiem rodziny. „Ale to przecież dla jej dobra” – powtarza w kółko, próbując mnie przekonać. Jego argumenty wydają się logiczne – „na działce będzie miała naturę, spokój, świeże powietrze”. Ale wiem, że to tylko wymówka.


Czuję się rozdarta. Z jednej strony nie chcę stracić męża, ale z drugiej strony nie mogę opuścić mamy, która zawsze była dla mnie podporą. Ona zasługuje na spokój i godność, a nie na wygnanie na starość. Codziennie, kiedy wracam do domu, widzę, jak to napięcie między mną a mężem narasta. Mama też zauważyła, że coś jest nie tak. Ostatnio usiadła obok mnie na kanapie i zapytała wprost: „Czy twój mąż chce, żebym się wyniosła?”.


Zamarłam. Nie mogłam jej odpowiedzieć. Widziałam ból w jej oczach, jakby już wiedziała prawdę. Ale milczałam. Bo co miałam jej powiedzieć? Że jej własne mieszkanie nie jest już jej domem?


To też może cię zainteresować: Agnieszka Fitkau-Perepeczko pojawiła się w Sopocie. 82-latka nie była sama


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia zwięte. "Całe życie robiłam wszystko dla swojej mamy, ale ona nigdy mnie nie lubiła": Mam już 55 lat i to bardzo mnie boli