Przemysław Babiarz, legenda polskiego komentatorstwa sportowego, powrócił do pracy po głośnej aferze związanej z jego wypowiedzią podczas otwarcia Igrzysk Olimpijskich. Choć widzowie czekali na jego powrót z entuzjazmem, już wkrótce po jego powrocie doszło do kolejnej wpadki. Tym razem poszło o niefortunne pomylenie płci dziecka jednej z polskich lekkoatletek.
Przemysław Babiarz znalazł się w centrum uwagi już na samym początku Igrzysk Olimpijskich, kiedy to podczas ceremonii otwarcia, komentując utwór "Imagine" Johna Lennona, wygłosił kontrowersyjną opinię. "Świat bez nieba, narodów, religii i to jest wizja tego pokoju, który wszystkich ma ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety" – powiedział na antenie, informuje Świat Gwiazd.
Wypowiedź ta natychmiast wywołała burzę w mediach społecznościowych, a reakcja stacji była szybka i zdecydowana – Babiarz został zawieszony w komentowaniu Igrzysk. Decyzja ta spotkała się jednak z silnym odzewem ze strony widzów i internautów, którzy stanęli w obronie dziennikarza. To wsparcie okazało się na tyle skuteczne, że Telewizja Polska wycofała się z decyzji, a Babiarz powrócił do studia.
Po krótkiej przerwie, Przemysław Babiarz ponownie zasiadł przed mikrofonem, aby komentować rywalizację olimpijską. Wydawało się, że wszystko wróciło do normy, ale już podczas jednego z pierwszych komentarzy doszło do nowej wpadki. Tym razem problem dotyczył płci dziecka Adrianny Sułek-Schubert, polskiej lekkoatletki startującej w siedmioboju.
Podczas relacji z zawodów, Babiarz wspomniał o życiu prywatnym Sułek-Schubert, myląc jednak płeć jej dziecka. Zamiast o synu Leonie, komentator mówił o jej córce. Szybko jednak zdał sobie sprawę z pomyłki i natychmiast przeprosił widzów na wizji: "Oczywiście, Ada ma syna, a nie córeczkę i ma na imię Leon. Jak ktoś usłyszał, że powiedziałem coś innego, to bardzo przepraszam."
Błąd Babiarza nie przeszedł bez echa, ale jego szybka reakcja na pewno złagodziła skutki pomyłki. Być może cały incydent wynikał z napięcia, jakie dziennikarz odczuwał po niedawnym zawieszeniu. Babiarz, będący pod stałą obserwacją zarówno stacji, jak i widzów, musiał mierzyć się z dodatkowym stresem. Niemniej jednak, jego profesjonalne podejście i natychmiastowe sprostowanie błędu sprawiły, że sytuacja zakończyła się pozytywnie.
Powrót do komentowania olimpijskich zmagań pokazuje, że Przemysław Babiarz jest wciąż niezastąpionym głosem polskiego sportu, a jego doświadczenie i umiejętność prowadzenia relacji na żywo są nieocenione. Mimo wpadki, którą szybko naprawił, Babiarz nadal cieszy się ogromnym zaufaniem widzów, którzy z niecierpliwością czekają na jego kolejne komentarze.
To też może cię zainteresować: Smutny finał dla polskich siatkarzy. Marzenia o złocie prysły
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Skarb w portfelu? Ta 5-złotówka może być warta fortunę