Wymyślił dla nas problem, który teraz bezinteresownie rozwiązuje. W końcu ten problem mógłby nie istnieć, gdyby po prostu przestał trzymać się niepotrzebnych zasad. Daniel i ja poznaliśmy się na uniwersytecie.

Wyróżniał się na tle swoich głupich kolegów z roku. Był poważny, dotrzymywał słowa, spokojny, uprzejmy. A jego wygląd nie rozczarowywał. Dziewczyny uganiały się za nim jak stado, ale on wybrał mnie. Kiedy się spotykaliśmy, oboje mieszkaliśmy w akademiku. Było jak w bajce.

Daniel był prawdziwym rycerzem na białym koniu. Udało mu się nie tylko studiować i spędzać ze mną czas, ale także pracować. Pod koniec studiów rodzice zrobili nam królewski prezent — kupili dwupokojowe mieszkanie w mieście, w którym studiowałam i postanowiliśmy zostać.

Wszystko szło świetnie — ukochany mąż, dyplom, własne mieszkanie i całe życie przede mną. Nawiasem mówiąc, sam Daniel był miejscowym, ale udało mu się dostać do akademika, ponieważ uważał, że po ukończeniu studiów nie należy już mieszkać z rodzicami.

Daniel również odmówiła zamieszkania ze mną. Uznałam, że to dlatego, że oficjalnie nie byliśmy małżeństwem, więc się nie martwiłam. Okazało się jednak, że ślub niczego nie zmieni. Pobraliśmy się, polecieliśmy na wakacje i niemal natychmiast po przylocie mój mąż zaczął mówić o wzięciu kredytu hipotecznego. Oczy wyszły mi z orbit.

"Po co nam kredyt hipoteczny, skoro mamy własne mieszkanie?" "Nie my, tylko ty" - poprawił mnie mąż. "Jestem mężczyzną, muszę sprowadzić moją kobietę do mojego domu." Chciał zaproponować, że wynajmie moje mieszkanie i przeprowadzimy się do wynajętego, by oszczędzać na kredyt hipoteczny, ale stanęłam jak wryta. To była ostatnia rzecz, jakiej potrzebowałam — oddać moje mieszkanie obcym ludziom i iść na skróty.

Bardzo się pokłóciliśmy. Kiedy wiadomość o kredycie hipotecznym dotarła do moich rodziców, wszyscy nas zniechęcali. Próbowaliśmy wytłumaczyć Danielowi, że marnuje tylko dużo energii i przepłaca bankowi, podawaliśmy też inne dowody, ale on twardo obstawał przy swoim.

W końcu się zgodziłam, bo przekonał mnie jego argument, że możemy zostawić w przyszłości naszemu dziecku nasze mieszkanie. Zaoszczędziliśmy na zaliczkę stosunkowo szybko. Ponieważ mój mąż zaczął pracować na uniwersytecie, miał już doświadczenie i był w stanie znaleźć dobrą pracę.

Ja nie mogłam się jeszcze pochwalić żadnymi sukcesami zawodowymi ani zarobkowymi. Ale moi teściowie dali mi trochę pieniędzy na zaliczkę, więc dostaliśmy kolejne dwupokojowe mieszkanie.

Za namową męża wprowadziliśmy się od razu po drobnym remoncie. Stając się równoprawnym właścicielem mieszkania, mój mąż uspokoił się i dalej żyliśmy w spokoju. Znalazłam najemców do mojego mieszkania, więc kredyt hipoteczny był spłacany bez przeszkód. Ale ten splendor szybko się skończył.

Najemcy zaczęli opóźniać płatności, a później powiedzieli, że się wyprowadzają. Nie mogliśmy znaleźć nowych. Jarzmo kredytowe stało się o wiele bardziej naglące i musieliśmy znacznie ograniczyć wydatki. Przez trzy miesiące nie mogliśmy znaleźć nowych najemców, ale udało nam się wynająć mieszkanie, choć musieliśmy obniżyć cenę, co zwiększyło nasz udział w spłacie kredytu hipotecznego.

Sytuacja właśnie zaczęła się poprawiać, gdy straciłam pracę. Nastąpiła reorganizacja i zostałam zwolniona. Gdy tylko zaczęłam szukać pracy, dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Nudności były tak silne, że kilka razy musiałam iść do szpitala. O jakiejkolwiek pracy nie ma mowy — po prostu nie przeżyję rozmowy kwalifikacyjnej.

Mój mąż od razu powiedział, że nie powinniśmy nawet rozmawiać o usunięciu. Urodzimy, wszystko będzie dobrze, obiecał mi to. Nigdy nie złamał swoich obietnic, więc mu uwierzyłam. Dostał drugą pracę, a kiedy poczułam się trochę lepiej, zaczęłam szukać pracy na pół etatu, którą mogłabym wykonywać w mojej sytuacji.

Wkrótce miałam urodzić, a panika narastała we mnie. Nadal żyjemy dobrze, ale to dlatego, że pracuję na pół etatu, mój mąż pracuje na dwa etaty, a mieszkanie jest wynajmowane. Jeśli mój mąż straci pracę lub lokatorzy się wyprowadzą, jak spłacimy ten niepotrzebny kredyt hipoteczny? Włożyliśmy w to tyle wysiłku i nerwów...

Zerknij: Odejście Krzysztofa Banaszyka było zaskoczeniem dla jego sympatyków. Pojawiły się informacje o ostatnim pożegnaniu aktora

O tym się mówi: Potwierdziły się plotki dotyczące Katarzyny Ciochopek i Macieja Kurzajewskiego. Teraz już wszystko jasne