Moje relacje z teściową były dalekie od ideału. Nie dogadywałyśmy się ze sobą. Marzyła jej się synowa z miasta z dużym posagiem. Przed naszym ślubem robiła wszystko, żeby do niego nie dopuścić. Na szczęście nie udało jej się stanąć pomiędzy nami.
Po ślubie jej stosunek do mnie się nie zmienił. Ciągle znalazła powód, żeby mnie krytykować. Jej zdaniem robiłam wszystko źle. Byłam złą żoną, kiepską gospodynią domową i fatalną matką. Jednym słowem teściowa robiła wszystko, żeby zmienić moje życie w koszmar.
Mój mąż zawsze powtarzał, że nie przejmuje się uwagami matki, bo jemu we mnie wszystko pasuje. Kiedy nas odwiedzała, starałam się jak mogłam, ale dla niej to było za mało. Zdarzało mi się wybuchnąć i warknąć coś do niej. Wtedy zaczynała płakać i skarżyć się na mnie synowi. Ten mnie upominał i karcił za to, jak potraktowałam jego matkę.
"Nie musisz się przyjaźnić z moją matką. Nie musisz nawet słuchać jej rad, ale nie waż się jej obrażać" - powiedział mi.
Choć zdaniem teściowej, to ja byłam leniwa i kompletnie nieporadna, to ona nie była w stanie utrzymać młodszej córki i zapłacić za jej edukację. Ten obowiązek spadł na mojego męża. Kiedy zaprotestowałam, mąż powiedział, żebym się nie wtrącała. Na szczęście Karina studiowała tylko przez rok.
Nie zdała egzaminów, do tego zaszła w ciążę. Ona i jej chłopak wzięli ślub i zamieszkali w stolicy. Teściowa pękała z dumy. Nie rozumiałam, w jaki sposób sytuacja jej córki różniła się od mojej. Przynajmniej nie wyszłam za mąż z powodu ciąży. Według teściowej była jednak różnica.
Z jakiegoś powodu syn teściowej nie został objęty tym programem, chociaż pieniądze też by nam się przydały. Teściowa całą swoją uwagę skupiła na rodzinie córki, co mnie bardzo ucieszyło. W trakcie wizyt u córki teściowa mieszkała w hotelu, bo zięć powiedział, że mają dom, a nie pokoje na wynajem. Córka nie stanęła w obronie matki.
Potem zmarł mój mąż. Pewnego dnia, nagle. Wszystko było w porządku, planowaliśmy wakacje z całą rodziną, ale co się stało, to się stało. Zostałam sama z dziesięcioletnim synem. Teściowa nawet własnemu synowi nie dała pieniędzy na pogrzeb, mówi, że nie ma pieniędzy.
Później nie miałam większego kontaktu z teściową. Ona nie interesowała się nami, więc my też nie zamierzaliśmy się narzucać. Zadzwoniła kilka dni temu, niby z okazji urodzin syna. Poprosiła mnie, żebym do niej zadzwoniła w wolnej chwili. Była uprzejma, co mocno mnie zaskoczyło.
Zadzwoniłam. Chciała, żebym ją odwiedziła z moim synem. Nie bardzo chciałam, ale mój syn stwierdził, że powinniśmy pójść, bo tata by tego chciał. Kiedy zobaczyłam teściową, zaskoczyło mnie, jak bardzo się postarała. Jej dom był zaniedbany. Teściowa zaczęła narzekać na swoje zdrowie. Mówiła, że coraz trudniej jest jej cokolwiek zrobić.
Zaproponowałam jej, żeby poprosiła córkę o pomoc. Mina staruszki jasno mówiła, że trafiła w zły punkt. Okazało się, że córka nie kontaktuje się z matką. I wtedy zrozumiałam skąd nagły zwrot w zachowaniu teściowej względem mnie.
Nie czułam litości ani współczucia dla matki mojego zmarłego męża. Można mnie nazwać handlarzem, ale bezinteresowna pomoc nie wchodziła w grę. Dlatego od razu postawiłam warunek - ona przekazuje mieszkanie wnukowi, a my jej pomagamy, opiekujemy się nią i innymi rzeczami, które do niej należą. A jeśli nie, pozwól jej rozwiązać to sama.
Wtedy nic nie odpowiedzieli, powiedziałam, żeby to wszystko sobie przemyślała i dała mi znać. W końcu zna mój numer telefonu. Na razie teściowa nie podjęła żadnej decyzji. Dzwoniła kilka razy, żeby poskarżyć się na swój gorzki los. Moje warunki się jednak nie zmieniły.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Kupili córce mieszkanie, ale nie pozwalają jej tam mieszkać z chłopakiem": Po ślubie mąż powinien zabrać żonę do siebie
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wszyscy czekają z zapartym tchem. Czy będzie ogłoszenie w sprawie Kate Middleton
O tym się mówi: Po odejściu z "Sanatorium miłości" wpakowała się w długi. Maria Luiza obwinia TVP