Syn jednak nie chciał, żeby przychodziła na wesele. Stwierdził, że jego matka nie pasuje do towarzystwa, jakie pojawi się na weselu. Serce Marianny zamarło z urazy. Jej własny syn tak się jej wstydzi, że na własnym ślubie gotowy jest wyglądać jak sierota bez matki. Obiecała mu, że dobrze się ubierze, zrobi fryzurę i makijaż, ale on nie chciał o tym słyszeć.
"Nie chcę cię widzieć na weselu. Może i jestem draniem, ale wstydzę się, że moja mama jest sprzątaczką. Nie chcę, żebyś mnie zawstydził przed rodziną Wiktorii" - powiedział syn i wyszedł.
Marianna mimo wszystko nie mogła spełnić prośby syna. Obiecała sobie, że pojawi się tylko na ślubie. Siadła z tyłu. Chciała zobaczyć, jak jej syn się żeni.
Po uroczystości zauważyła ją jej syn.
"Moja prośba nic dla ciebie nie znaczy? Mam nadzieję, że nie pójdziesz do restauracji?" - powiedział, odciągając ją na bok.
„Nie pójdę” – Marianna skinęła głową. "Widziałam już wszystko, co chciałam.
"Wyglądasz niesamowicie mamo" - powiedziała Wiktoria do teściowej. "Mam nadzieję, że nigdzie nie uciekasz i pójdziesz na przyjęcie" - powiedziała dziewczyna.
Syn zaprosił matkę do restauracji z wymuszonym uśmiechem… Kiedy nadszedł czas, aby rodzice pogratulowali nowożeńcom, Marianna wzięła mikrofon.
"Dzieci, bądźcie szczęśliwe! Bądźcie szczęśliwi i kochajcie się przez całe życie" - powiedział. W krótkim przemówieniu Marianny było tyle szczerych uczuć, że goście zgotowali jej owację na stojąco. Schodząc ze sceny, kobieta niemal zderzyła się z wysokim mężczyzną w drogim garniturze.
Jego twarz wydawała się znajoma. To jest niemożliwe - pomyślała.
„To niemożliwe” – krzyknął Maksymilian, blokując jej drogę. "Marianka, czy to ty?".
"Co tu robisz, Maksymilianie?" – Marina nie mogła uwierzyć własnym oczom, widząc swojego dawnego ukochanego.
"Ojciec panny młodej jest moim partnerem biznesowym. Zaprosił mnie na wesele. Twój syn jest taki uroczy" - Maksymilian zmartwiony wziął Mariannę za rękę. "Może pójdziemy do okna i porozmawiamy?".
"Jesteś sam, bez żony?".
"Jestem rozwiedziony od dziesięciu lat. Nie mam dzieci" - powiedział.
Spędzili godzinę na rozmowie. Maksymilian opowiedział, jak ojciec przyleciał do niego za granicę i poinformował go, że Marianna poznała innego faceta i wyjechała z nim do stolicy. Nie uwierzył ojcu. Bojąc się urazić ukochaną obraźliwymi podejrzeniami, postanowił najpierw dowiedzieć się prawdy od swojego najlepszego przyjaciela. Kolega poszedł do kawiarni, w której pracowała, ale tam nie zastał dziewczyny. Właścicielka i kelnerki jednomyślnie potwierdziły informację o tym, że odeszła z innym.
"Prawie oszalałem wtedy z żalu" - powiedział. Okazało się, że w Anglii pozostał przez kolejne sześć miesięcy. Potem wrócił się i ożenił. "Czy byłem szczęśliwy przez te wszystkie lata? Przynajmniej chwilę. Tylko w młodości. Z Tobą. No i jak ci się żyło przez ten cały czas?"
"Nie mówmy o smutku?" – zaproponowała Marina. "W końcu to ślub! Opowiem ci wszystko później, ale teraz zaproś mnie do tańca. Goście nie mogli oderwać wzroku od dojrzałej, pięknej pary krążącej w walcu".
Syn spojrzał na matkę i jej nie pozna. Zauważył, że jego matka zmierzała do wyjścia z jakimś bogatym facetem na ramieniu. Dogonił ją już na skrzydle.
"Mamo, dokąd idziesz?" - zapytał.
"Idę. Tak bardzo tego chciałeś" – przypomniała matka.
"Mamo, przepraszam, ale dokąd idziesz z nim?" - zapytał.
„Jestem gotowa pójść z tym człowiekiem na koniec świata” – przyznała szczerze Marianna. "A tak przy okazji, to twój ojecie".
Maksymilian i jej syn spojrzeli na Mariannę w oszołomieniu. "Myślę, że naszą trójkę czeka bardzo długa i trudna rozmowa" - powiedziała.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Ja i mój mąż przeprowadziliśmy się do mamy": Zadbała, żebyśmy się nie nudzili
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w osatnich dniach: Zaskakujące wieści na temat Alicji Bachledy-Curuś. W końcu się odważyła. O co chodzi
O tym się mówi: Oryginalny parawan podbija internet. Mamy zdjęcie