Dzięki Bogu mieszkamy stosunkowo daleko od teściowej, bo inaczej przyjeżdżałaby do nas codziennie. Po każdej wizycie jego matki spędzamy kolejny tydzień na sprzątaniu tego, co zrobiła. A przez ostatnie trzy lata przychodziła prawie co miesiąc.
Mieszkamy z mężem w mieszkaniu, które zostawiła mi babcia. Mieszkanie wymagało remontu, ale i tak postanowiliśmy wprowadzić się od razu, stopniowo dokonując napraw. Przepłacanie za wynajmowane mieszkanie wydawało się głupie. Wtedy po raz pierwszy przyjechała do nas Olga.
Mąż próbował odwieść mamę od odwiedzin, tłumacząc, że nie jesteśmy jeszcze gotowi na przyjęcie gości, że mamy remont, ale odjeżdżający pociąg jest łatwiejszy do zatrzymania niż moja teściowa.
Już pierwszego dnia kupiła nam tapetę w okropnym kolorze i jeszcze w okropne kwiatki. Była dumna ze swojego zakupu, co więcej, zdążyła nawet przykleić trzy paski, po wcześniejszym wyszorowaniu całego pokoju. Kiedy wieczorem zobaczyliśmy to, byliśmy z mężem zszokowani.
Mąż próbował przekonać matkę, że nie potrzebujemy jej pomocy, ale ona nie zamierzała słuchać. Stałam i próbowałam nie płakać. Wyobraź sobie, że opuszczasz przytulne mieszkanie, choć po staroświeckim remoncie, i wracasz do niego po napadzie barbarzyńców. Mój mąż uspokajał mnie przez całą noc. Teściowa zauważyła mój stan, dlatego rano była zgorzkniała.
Uznała, że jestem niewdzięczna, bo ona nam próbowała pomóc, a ja jej nawet nie podziękowałam. Niby za co? Za to, że narobiła bałaganu i nie wiemy z mężem co teraz zrobić? Moja teściowa zakryła jedną ścianę swoją okropną tapetą, a potem wyszła, zostawiając nas, abyśmy wszystko zgrabili. Następnie wieczorem mężczyzna musiał likwidować skutki pomocy matki.
Matka mojego męża obraziła się wtedy na nas i dlatego nie przychodziła przez trzy miesiące. W końcu jednak zdecydowała się nas znów odwiedzić. Właśnie zakończyliśmy remont. Teściowa oczywiście wszystko skrytykowała. Zauważyła, że w przedpokoju wisiała zupełnie inna tapeta, zacisnęła usta, ale nic nie powiedziała. Nasze wysiłki oceniła jako „nic takiego, na początek będzie".
Choć remont był już skończony, teściowa znalazła coś dla siebie. Zaczęła nam układać w szafkach. Poczułam się trochę zawstydzona, gdy zobaczyłam, że teściowa w zamyśleniu przegląda moją bieliznę. Dostałam też reprymendę, że nie można czegoś takiego nosić, bielizna musi być wyłącznie bawełniana.
Czy muszę mówić, że następnym razem mama mojego męża przyniosła mi dziesięć dobrej jakości bawełnianych „spadochronów” o imponujących rozmiarach i okropnym kolorze?
Po kolejnym napadzie teściowej spędziłam trzy dni na przywracaniu porządku, bo znowu musiałam wszystko wyjąć z szafy i złożyć z powrotem. Musiałam to zrobić po jej odejściu, żeby nie urazić. Wyjaśnił, ale matka nie zrozumiała. Za każdym razem, gdy przychodzi, przestawia, a czasem nawet coś wyrzuca.
Już sama nie wiem, co mam robić! Może macie dla mnie jakąś radę?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Nasze mieszkanie jest ogromne, moja była żona zamieszka z nami": Oświadczył mi mąż, wracając do domu z nią na ramieniu
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Sylwia Peretti chce sprzedać swoją willę. Cena powala
O tym się mówi: Kolejne zmiany w życiu Rafała Mroczka. Niespodziewany ślub to tylko początek rewelacji