Gdyby tata lub mama byli w pobliżu, prawdopodobnie udałoby im się zatrzymać... Chociaż najprawdopodobniej nie byliby w stanie ugasić tego szalejącego płomienia nie pierwszej miłości, ale pierwszej namiętności.

Miałam osiemnaście lat, byliśmy jeszcze dziećmi, ale wydawało nam się, że jesteśmy już całkiem dorośli. Piękny ślub, nowe życie, za rok córka, za dwa kolejne syn. Szczęśliwe małżeństwo, które trwało tylko 5 lat. Wciąż pamiętam ten poranek, kiedy Kamil wychodził do pracy.

Kobieta/YouTube @Czas na historię
Kobieta/YouTube @Czas na historię

Pocałunki, uściski, jego słowa: „Nie mogę się doczekać dzisiejszego wieczoru!” W odpowiedzi uśmiecham się: „Nie możesz doczekać się, aż pójdziemy do kina?”. A on odpowiedział: „Nie, nie mogę doczekać się tego, co będzie potem… Bardzo cię kocham!” I to wszystko.

Mój były już mąż nie wrócił do domu ani tego wieczora, ani żadnego następnego. Nie przydarzyło mu się nic strasznego - po prostu odszedł do innej. Dzieciom też nic nie powiedział. Zrzucił to na mnie. "Wymyśl coś" - powiedział tylko.

Potem cały mój świat wywrócił się do góry nogami. Trzeba jakoś żyć, ale nie chce się żyć. W ogóle. Nawet wstawanie rano sprawiało mi poważny problem. Patrząc w przeszłość, powiem, że Kamil rozpoczął bardzo burzliwe życie - jedna kobieta zastąpiła drugą, gdzieś urodziły się dzieci, gdzieś rozkwitła nowa namiętność.

Jak przeżyłem następne pięć lat, po prostu nie wiem. W ciągu dnia śmiałam się, bawiłam z dziećmi, uczyłam je liczyć i czytać, opowiadałam bajki o szczęściu i radości. A w nocy ciągle ryczałam, myślałam: mam 23 lata, jestem piękna, mądra, ale całe życie będę sama, bo Kamila nigdy nie zapomnę i nie będzie miejsca dla innego.

Nadal żyłam, obchodziłam święta, zabierałam dzieci do parku i do kina. I pewnego dnia wraz z koleżanką postanowiłyśmy latem za wszelką cenę wybrać się nad morze. Ona też jest rozwódką z dwójką dzieci, ze strony byłego męża nie miała żadnej pomocy – wspierałyśmy się jak mogłyśmy, a dzieci bardzo się zaprzyjaźniły.

Jakoś zaoszczędziłyśmy trochę pieniędzy, kupiłyśmy bilety kolejowe i wyruszyłyśmy w podróż z czwórką dzieci. Dotarłyśmy na miejsce. Słońce! Plaża i morze! Dzieci są zachwycone! Wydaje się, że to jest szczęście, ale ja nadal nie mogłam zapomnieć o Kamilu. I zwracając się do nie wiem do kogo, prosiłam: niech taki mężczyzna pojawi się w moim życiu, abym mógł zapomnieć o swoim byłym.

Wieczorem siedziałyśmy w pokoju, gramy z synem w warcaby, Natalia (znajoma) stoi przy oknie i mówi: "Kasiu! Pospiesz się i zobacz, jacy zalotnicy przybyli! Jeden jest lepszy od drugiego".

Nie reaguję, chociaż coś we mnie zadrżało, gdy przypomniałam sobie moją ostatnią prośbę. Mieszkaliśmy w prywatnym domu, w którym było wiele pokoi i jedna duża kuchnia. Spotkaliśmy więc „panów” na kolacji. Jeden z nich podszedł do nas i zapytał: „Dziewczyny! Przyjechałyście same?".

Szybko ostudziłam jego zamiary, mówiąc mu do ucha: „Nie trać tu czasu. Spójrz, ile dostępnych kobiet jest w okolicy". Następnie podszedł do nas drugi mężczyzna i również został odrzucony. Ale trzeci odezwał się do mnie dopiero następnego ranka i poprosił, abym go nauczył grać w warcaby, bo widział, że gram z synem, a on się nigdy tego nie nauczył. Zgodziłam się, bo w końcu on jeden zachowywał się przyzwoicie.

Sławek nie zasypywał mnie pustymi komplementami i nie robił żadnych aluzji. Pomyślałam nawet: pewnie jest żonaty. Zapytał tylko raz: czy Wiktoria to moja córka, a Sylwek mój syn. Odpowiedziałam, że tak. "Nie masz męża, prawda?" - zapytał, a ja ponownie potwierdziłam.

W końcu przyszedł czas wyjazdu. Sławek zaproponował, że zabierze nas na stację. Zapytał nas dokąd jedziemy, a kiedy zdradziłam mu nazwę miejscowości, wyglądał na zaskoczonego. Los chciał, że choć mieszkaliśmy w tym samym mieście, spotkaliśmy się 300 km od domu.

Kobieta/YouTube @Czas na historię
Kobieta/YouTube @Czas na historię

Tydzień później, kiedy Natalia, ja i dzieci, wypoczęte i opalone, piliśmy herbatę w domu, zadzwonił dzwonek i na progu pojawił się Sławek. Rok później został moim ukochanym mężem i zastąpił dzieciom ojca, którego nawet nie pamiętały.

Teraz najważniejsze. Nigdy nie popadaj w rozpacz i trać wiary. Szczęście na pewno Cię znajdzie, nawet trzysta kilometrów stąd!

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Nasze mieszkanie jest ogromne, moja była żona zamieszka z nami": Oświadczył mi mąż, wracając do domu z nią na ramieniu

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Sylwia Peretti chce sprzedać swoją willę. Cena powala

O tym się mówi: Kolejne zmiany w życiu Rafała Mroczka. Niespodziewany ślub to tylko początek rewelacji