Mężczyzna nadal w pełni utrzymuje córkę z pierwszego małżeństwa, choć od dawna nie jest już dzieckiem. Dziewczyna ma dwadzieścia cztery lata. Jednocześnie odmawia pracy, wymyśla historie ojcu i bierze od niego pieniądze, on nie jest w stanie odmówić jej wsparcia.
A przecież nasz budżet rodzinny jest naszą wspólną sprawą. To jest nasz budżet rodzinny, mamy własne dziecko, a mąż wydaje pieniądze na zachcianki dorosłej, leniwej kobiety. Mój mąż był już żonaty, ma córkę, która w chwili rozwodu miała piętnaście lat. Nie przeszkadzało mi to, że mąż opuścił wspólnie nabyte mieszkanie w tej rodzinie, przekazując swój udział córce i płacąc alimenty.
Rozumiem, że własnemu dziecku trzeba pomóc. Nie znałem tej dziewczyny, dopóki nie osiągnęła pełnoletności. Nigdy nie przeszkadzałam mu w spotkaniu z nią, ale od razu dałam mu do zrozumienia, że nie chcę jej widzieć w moim domu. Widzieli się gdzieś na neutralnym terytorium, co każdemu odpowiadało.
Tak się złożyło, że pełnoletność najstarszej córki męża zbiegła się z narodzinami naszego dziecka. Mężczyzna nalegał, aby jego starsza siostra poznała swojego brata, w końcu są krewnymi. Nie widziałem w tym sensu, ale nie protestowałem, niech tak będzie. Następnie mąż zaprosił do nas córkę. Nie mogę nic powiedzieć na podstawie pierwszego wrażenia.
Dziewczyna jak dziewczyna jest modnie ubrana, dobrze umalowana, grzeczna. W tym momencie nie komunikowałem się z nią szczególnie, bardziej martwiłam się o dziecko. Wtedy wydawało mi się, że odtąd wszystko będzie tak jak wcześniej - żyje własnym życiem, a my żyjemy swoim. Okazało się jednak, że dziewczyna miała inne plany.
Pieniądze dostawała kiedyś jej matka, więc nie było żadnych problemów, ale teraz mąż dawał jej pieniądze bezpośrednio. Tutaj zaczął budzić się jej apetyt, biorąc pod uwagę wszystko. Znowu poprosiła o pieniądze, drugi, trzeci raz i zaczęła zwiększać tempo.
Nie planowałam szybkiego powrotu z urlopu macierzyńskiego, ale uznałam za konieczne spędzenie roku z dzieckiem, nie chciałam zostawiać bardzo małego pod opieką niani. W tym okresie została nam tylko pensja męża, więc zauważyłam, że brakuje pieniędzy.
Okazało się, że mąż płaci córce czynsz, żeby mieszkała bliżej uniwersytetu, to centrum, a mieszkania tam są bardzo drogie. Zdenerwowało mnie to, bo ona ma gdzie mieszkać, a to jakiś nonsens, bo nie chciała tracić czasu na dojazdy autobusem.
Wszystko wyjaśniłam mężowi spokojnie i bez skandalu. Mąż powiedział, że to faktycznie duży wydatek i nie miał o tym pojęcia, gdy zgadzał się płacić za mieszkanie córki. Znalazł jej tańsze mieszkanie, chociaż moim zdaniem można było wysłać ją do matki, ale nie naciskałam.
Mąż opłacił jej wyjazdy nad morze, dawał jej drogie gadżety, w pełni ją wspierał. Zacząłem już wtedy pracę, więc nie groziła nam katastrofa finansowa. Mąż dawał mi pieniądze na dom, na syna, na wspólne potrzeby i na moje zachcianki, a pewną część zatrzymywał dla siebie, a jak nimi rozporządzał, to jego sprawa.
Dopóki nie miało to wpływu na finanse rodziny, nie wyrażałem szczególnego niezadowolenia. Chociaż kiedy córka mojego męża skończyła studia, ale nigdy nie znalazła pracy, pozostając przy pełnym wsparciu ojca, byłam oburzona. To było już za dużo. Mąż powiedział, że to rozwiązanie tymczasowe do czasu znalezienia pracy, ale coś mi mówi, że nawet jej nie szukała.
Rok temu dziewczyna zamieszkała z młodym mężem, myślałam, że będziemy wydawać na nią mniej, bo nie będę musiała płacić za mieszkanie, ale tak się nie stało. Wydatki te zostały zastąpione innymi, w przybliżeniu tej samej wysokości. Zaczęło mnie to denerwować jeszcze bardziej.
Ile można to tolerować? Kiedy córka mojego męża wychodziła za mąż, spodziewała się dobrego prezentu od ojca, a konkretnie chciała samochodu. Nie jakiś używany stary zagraniczny samochód, ale nowy z salonu. Dowiedziałem się o tym, bo mąż powiedział, że zamierza zaciągnąć pożyczkę. Mieliśmy coś odłożonego, ale nie mieliśmy takich pieniędzy, więc bez pomocy banku nie da się kupić samochodu. Kwota wpłaty była znacząca.
Mąż zapewnia, że to jego ostatni wydatek na córkę, ale to nie poprawia mi nastroju. Poza tym nie wierzę, że to ostatni. Wtedy znajdzie inny dobry powód, wymyśli smutną historię, a on ustąpi i zapłaci. Postawiła warunek, że gdy weźmie ten kredyt, to się rozwiedziemy. Mam tego dość.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Żebyśmy cię tu więcej nie widzieli": Krzyknęła teściowa, wyrzucając przez okno rzeczy swojej synowej
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: 92-letnia Sława Przybylska dostała propozycję nie do odrzucenia. Co powiedziała o udziale w "Tańcu z Gwiazdami"
O tym się mówi: Poruszające sceny podczas żegnania Marzeny Kipiel-Sztuki. Ceremoniarz zdradził kulisy ostatnich chwil aktorki