Od dzieciństwa zawsze uwielbiałem hałaśliwe towarzystwo i przygody. A kiedy dorosłam, mój charakter się nie zmienił, więc rytm życia również pozostał dość dynamiczny. Miałam chłopaków, mężczyzn, ale z każdym z nich byłam szczery i nie obiecywałam silnego związku, jeśli sam tego nie chciałam.
Teraz, w wieku 32 lat, musiałem się uspokoić z kilku powodów. Po pierwsze, jest to oczywiście mój wiek. Dokładniej: przyszedł taki moment w moim życiu, że patrząc na mój obecny stan z boku, zdałam sobie sprawę, że po prostu nie da się tak dalej żyć.
Drugi powód mojej zmiany ma konkretne imię, Borys. Mój mąż, mój partner życiowy, moja druga połowa, którą bardzo cenię i nigdy nie zdradzę. Wiem to na pewno. Jak się poznaliśmy?
Tak naprawdę znamy się bardzo długo, ale nasz związek zaczął się dopiero jakiś rok temu. I to nie w najbardziej sprzyjających okolicznościach. Tak się złożyło, że mój mąż był wcześniej żonaty z jedną z moich najlepszych przyjaciółek. Nie patrzyłam na niego w taki sposób. Borys był mężem mojej najlepszej przyjaciółki, więc w ogóle nie zwracałam uwagi na jej męża.
Stopniowo wszystko zaczęło się zmieniać, a przyczyną tych zmian była sama Weronika. Choć byłam w wolnym związku z jednym facetem i mogłam sobie pozwolić na dużo, Wernika w niczym mi nie ustępowała i nawet jako zamężna dziewczyna z łatwością mogła pójść na imprezę w środku tygodnia pracy. Nazywała to „oderwaniem się od rutyny rodzinnej” i głęboko wierzyła, że takie psikusy tylko wzmacniają jej małżeństwo.
I jeszcze jedna ważna kwestia, w tym czasie oni i Borys mieli już trzyletniego syna. Jak podoba Wam się ten zwrot akcji? Nie, Wera nie zdradzała, nie spotykała się z innymi mężczyznami, ale moim zdaniem nie chciała rezygnować z młodości. Nie chciała być dorosła i żyła jak dawniej, tylko dla siebie.
Generalnie nie przejmowałam się zbytnio sytuacją w jej domu, jej mąż nieźle zarabiał i nie miał nic przeciwko siedzeniu z dzieckiem. Więc wszystko wydawałoby się normalne, ale moje poglądy zmieniły się po jednej odkrywczej chwili.
Kiedyś Wera zaprosiła mnie do siebie. Zamówiłem wszystkiego po trochu z dostawy, nie zapomniałem też o mocnym. Borys miał wrócić z podróży służbowej dopiero następnego dnia rano. A ich syn został u dziadków. Spędziliśmy więc bardzo udany wieczór. Wera namawiała mnie, żebym pojechała z nią do domu.
Wróciłam z nią do jej domu. Od razu zaczęła mieć do męża pretensje, że nie zadbał o to, żeby miała co jeść. To wydarzenie tak mnie dotknęło, że jakoś przestałam traktować moją przyjaciółkę z dotychczasowym szacunkiem. Zrobiło mi się żal Borysa.
Po pewnym czasie przypadkowo spotkaliśmy się z nim na ulicy, zaproponowałam rozmowę, udzieliłam mu kilku rad, jak zachować się w podobnych sytuacjach, i zbliżyliśmy się do siebie jako ludzie. Z czasem byliśmy sobie coraz bliżsi. I niczego nie żałuję. Co więcej, wcale nie czuję się winna ich rozwodu.
Jak dotąd Borys i ja nie zalegalizowaliśmy naszego związku. On mnie kocha, a ja kocham jego. I jestem tego całkowicie pewna. Wiesz, że nawet jeszcze się nie pokłóciliśmy. Choć jestem pewna, że nie jestem ideałem.
Okazuje się, że droga do jego serca Twojego nie wiodła ani przez żołądek, ani przez łóżko. Trzeba było wykazać się chociaż odrobiną wrażliwości i zrozumienia. A on z kolei zrobi wszystko, co w jego mocy, aby utrzymać was razem. Świetnie odnajduję się w roli kobiety, która pyta męża, jak ten się czuje, kiedy wraca z pracy.
Jest wspaniale i nie zamieniłabym takiego życia na żadne kluby, imprezy i szaleństwa. Szkoda tylko, że tak późno to zrozumiałam!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Cieszyłam się, że po tylu latach moja mama znów znalazła męża": Pewnego dnia pojawiła się na progu mojego mieszkania
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Pilne wieści. Całe miasto zostało zablokowane. Co się dzieje