Iga zawsze wyróżniała się na tle naszej rodziny. Od dzieciństwa nie rozumiała, dlaczego nie wolno jej robić pewnych rzeczy. Za każdym razem, kiedy próbowałam jej powiedzieć, że nie mamy dość pieniędzy, żeby kupić jej wszystko, czego zapragnie, robiła awantury.
Ja i mój mąż nie jesteśmy żebrakami. Po prostu jesteśmy przyzwyczajeni do życia na miarę naszych możliwości. Mamy taką zasadę życia. Jeśli potrzebujemy drogiej rzeczy, zbieramy na to. Przez te wszystkie lata naszego małżeństwa ani razu nie braliśmy kredytu. Mój mąż i ja zarabiamy całkiem przeciętnie. Mamy dość na wszystko, czego potrzebujemy.
Moja córka dorosła i zaczęła żyć na własny rachunek. Zawsze rozumieliśmy, że pewnego dnia nasza córka przyjdzie do nas i powie, że zamierza wyjść za mąż. Nie możemy podarować czegoś wielkiego, ale od kilku lat z mężem gromadzimy pieniądze na prezent ślubny.
Nie mieliśmy zamiaru wymyślać żadnego konkretnego prezentu, ale po prostu postanowiliśmy, że pieniądze przekażemy, a młodzi sama zdecyduje, na co najlepiej będzie je wydać. Kiedy nadszedł taki dzień, moja córka od razu powiedziała nam, że marzy o luksusowym weselu.
Nie wiem dlaczego, ale ten temat nie był wcześniej poruszany w naszych rozmowach, więc był to dla mnie i mojego męża zaskoczenie. Moja córka z entuzjazmem powiedziała nam, że chce, żeby wszystko było jak w hollywoodzkim filmie. Muzyka na żywo, homary na stołach, piramida kieliszków do szampana i szykowna biała suknia, na której widok wszyscy na pewno stracą mowę.
A na koniec moja córka poprosiła mnie i mojego męża, żebyśmy za to wszystko zapłacili! Powiedziała nam mniej więcej tak: "jesteście moimi rodzicami, jesteście mi to winni". Zdecydowaliśmy z mężem, że zaoszczędzone pieniądze oddamy córce przed weselem. Wystarczyło może nie na taką skalę, jaką opisywała, ale na pewno całkiem przyzwoitą.
Nowożeńcy decydowali o wszystkim po swojemu. Za przekazaną przez nas kwotę moja córka i zięć postanowili wybrać się w podróż poślubną. Zarezerwowali kosztowną wycieczkę w pięciogwiazdkowym hotelu i kupili bilety lotnicze w klasie biznes.
Oczywiście nie zamierzali rezygnować ze ślubu. Córka i jej mąż zaciągnęli dla siebie pożyczkę na znaczną kwotę, aby zrealizować wszystkie swoje szalone fantazje. Kiedy zapytałam młodych, czy jest to rozsądne, szybko zapewnili mnie, że z pieniędzy ofiarowanych na weselu bez problemu pokryją wszystkie wydatki.
Nigdy w życiu nie uczestniczyłam w bardziej pompatycznym wydarzeniu niż ślub mojej córki. Ona i jej pan młody ucieleśniali wszystkie stereotypy z zachodnich filmów. Zamówiono gdzieś nawet czekoladową fontannę.
Od razu ostrzegaliśmy, że nie mamy zamiaru dawać niczego więcej na wesele, bo za wyjazd poślubny już zapłaciliśmy. Po weselu okazało się, że nie wszyscy goście ofiarowali im takie sumy, jakich oczekiwali. Z kopert udało im się spłacić zaledwie połowę kredytu.
Za tydzień nowożeńcy mają wylecieć w podróż poślubną, ale nie są zbyt szczęśliwi. Prawie codziennie kłócą się z powodu długów i obwiniają się nawzajem. Jakby tego było mało, obwiniają nas i gości, którzy dali mniej, niż się spodziewali.
Rodzina zięcia postanowiła pomóc synowi w sfinalizowaniu kredytu. Swoją drogą teściowie mają nieco wyższe dochody od naszych, a na wesele dali mniej niż my. Teraz moja córka żąda tego samego kroku ode mnie i mojego męża. Płacze, wścieka się i twierdzi, że jej nie kochamy, jeśli nie chcemy jej pomóc wyjść z długów.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "W dniu 80. urodzin Aniela otrzymała nietypowy prezent od wnuków": Był to "bilet" do domu opieki
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Katarzyna Dowbor wyznaje całą prawdę. "To taki mężczyzna, który mnie codziennie budzi"
O tym się mówi: Zaskakujące wieści o Szymonie Hołowni. Najnowsze doniesienia są jak grom z jasnego nieba