Ponadto nie mogły zabrać jej do siebie, ponieważ mieszkali w jednopokojowym mieszkaniu z dwójką dzieci.
Sąsiadka wołała mnie przez płot i prosiła, żebym kupiła jej chleb, poszła do apteki i przyniosła wodę. Pomimo tego, że miałam wystarczająco dużo pracy w domu i małe dziecko, nie mogłam odmówić starszej kobiecie.
Opiekowałam się nią przez dwa tygodnie, robiłam dla niej wszystko i przynosiłam jej jedzenie z mojego domu, dzięki czemu nie musiałam dla niej gotować. Po tym czasie wydawała się być bliżej mnie i zawsze rozmawiała, zadawała pytania i wykazywała zainteresowanie moim życiem.
Pewnego razu jej córka i jej rodzina przyszli ją odwiedzić i poprosili mojego syna Wojtka, aby poszedł z nimi na spacer. Wrócił dwie godziny później, smutny, ale nic mi nie powiedział.
Zorientowałam się, że coś jest nie tak i zapytałam go o to. Okazało się, że tego dnia poszli zbierać truskawki i maliny, zjedli je, ale nie dali mojemu synowi ani jednego owocu.
Po tym incydencie zabroniłam synowi kontaktować się z ich dziećmi. Kiedy upolowali jelenia, moja sąsiadka nie zaproponowała mi nawet kawałka boczku. Kiedy córka sąsiadki wyjechała rano, ta zawołała mnie wieczorem i poprosiła, żebym kupiła jej trochę masła, bo skończyło się jej.
Byłam już zmęczona i odmówiłam bezczelnej staruszce. Od tamtej pory moja sąsiadka nawet się ze mną nie przywitała. Nie mam do niej żalu, bo jest starszą osobą, ale nie chcę też być służącą i kucharką, zwłaszcza gdy nikt tego nie docenia.
O tym się mówi: Z życia wzięte. "Aby móc się ożenić z twoim synem trzeba położyć mu tapetę w mieszkaniu": Zapytałam teściową
Nie przegap tego: Z życia wzięte. "Po dwudziestu ośmiu latach małżeństwa dowiedziałam się, że mój mąż ma dwóch synów.": Wszystko przez przypadek