Według moich obliczeń nie byliśmy na wakacjach od co najmniej trzech lat. I w końcu niedawno pojawiła się taka możliwość, a ja od razu zaczęłam planować wspólne wakacje. Czekałem, aż wróci z pracy. Zrobiłem nam pyszną kawę, położyłem ciasteczka. Chciałem sprawić jej miłą niespodziankę, stawiając przed nią laptopa z listą hoteli w Stambule (oboje uwielbiamy to miasto i od dawna chcieliśmy tam pojechać).
Na początku była szczęśliwa, pocałowała mnie i od razu zaczęła z entuzjazmem wybierać odpowiednią opcję. Wszystko było cudowne: oboje mamy wolne, planujemy rajskie wakacje i prawie zapominamy o wszystkich pilnych problemach. Uzgodniliśmy daty, wybraliśmy hotel, a nawet kupiliśmy bilety lotnicze.
Kilka dni minęło w tak cudowny sposób. Do planowanego wyjazdu pozostał niecały tydzień, a ja zacząłem rozglądać się za walizką bagażową. Nie znajdując jej, zadzwoniłem do żony, ale ona odrzuciła moje połączenie. Zadzwoniłem ponownie i znów to samo. Tego dnia żona odwiedzała syna z pierwszego małżeństwa, który mieszkał u babci.
Zrozumiałam, że mój telefon może zakłócać komunikację z dzieckiem i już się tym nie przejmowałem. Kiedy żona wróciła do domu, z wyrazu jej twarzy można było wyczytać, że wizyta przebiegła pomyślnie.
"Marta, gdzie są nasze walizki?" – zapytałem.
"Jedna walizka leży gdzieś na strychu, drugiem szukam drugiej, ale to później, muszę z tobą porozmawiać" – po jej słowach zesztywniałem.
"Jak tak mówisz, to spodziewam się katastrofy. Czy coś się stało Twojemu synowi?" - to pierwsza rzecz, o której pomyślałem.
"Nie, wszystko z nim w porządku, dzięki Bogu. Jest taka sprawa..." - żona wyraźnie się zawahała i dobierała słowa. "Nie możemy razem spędzić wakacji".
"Dlaczego?".
"Kiedy moja mama dowiedziała się o moich wakacjach, powiedziała o tym synowi, a on z radością przekazał to ojcu. Pojadę na urlop z nimi".
"Chyba żartujesz" - powiedziałem.
"To nie moja wina, że tak się stało! Jest ci przykro, że mam syna, a on domaga się mojej uwagi!" – ton żony nagle zmienił się na oskarżycielski.
"A teraz, moja droga, wyobraź sobie: jestem twoim mężem i też żądam twojej uwagi. I w ogóle takie kwestie należy omawiać wspólnie, a nie robić za plecami".
Ostatecznie nie doszliśmy z żoną do porozumienia. W rezultacie zdecydowałem się nie odwoływać wakacji i zmusiłem mojego najlepszego przyjaciela, aby poleciał ze mną. Był bardzo zadowolony z oferty, zmienił na swój koszt jeden z biletów i na wszelkie sposoby starał się mnie pocieszyć.
Moja żona zareagowała na to dziwnie, jakbym miał wszystko odwołać i cierpieć z zazdrości. I uważam, że zachowałem się uczciwie, a nawet delikatnie, biorąc pod uwagę sytuację.
"Na pewno lecicie razem" - powiedziała moja żona.
"Jesteś pewna, że nie lecicie razem ze swoim byłym mężem?" - odpowiedziałem na pytanie pytaniem.
Miałem wspaniałe wakacje, ale osad nadal pozostaje. Żona znad morza prawie do mnie nie dzwoniła i nie opowiadała, jak spędzali czas. Nie to mnie denerwuje, ale sam fakt: nie podzieliła się ze mną tak długo oczekiwanymi wakacjami.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Nie będę spędzać czasu z twoimi dziećmi na emeryturze”: Zaskoczyłam moją córkę
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Zagadkowa nieobecność rozwiązana. Wyjaśniono powody nieobecności Andrzeja Piasecznego
O tym się mówi: Sensacja! Tomasz Kammel podbija antenę TVP. Szczegóły powrotu prezentera