Mama siedzi przy stole, wpatrzona w pusty talerz. Wokół rozrzucone są gazety i skrawki papieru. W powietrzu unosi się zapach zimnego jedzenia i stęchlizny.
"Znowu się nudzę," westchnął ciężko. "Nic nie ma do roboty."
Patrzę na nią z niedowierzaniem. Ja ledwo nadążam z dwójką małych dzieci. Gotuję, sprzątam, piorę, bawię się, uczę... A ona ma czas tylko na narzekanie.
"Może byś mi pomogła?" pytam z nutą frustracji w głosie. "Mogłabyś chociaż zająć się dziećmi na godzinę, żebym mogła wreszcie odetchnąć?"
Mama wzrusza ramionami. "Nie mam siły," odpowiada. "Jestem już za stara na takie rzeczy."
Czuję, jak złość narasta we mnie. Jak ona może tak mówić? Przecież jest zdrowa i sprawna. Mogłaby tyle zrobić!
"Ale ty jesteś na emeryturze!" wybucham. "Masz mnóstwo wolnego czasu! Mogłabyś chociaż sprzątać po sobie, zamiast zostawiać mi ten syf!"
Mama patrzy na mnie z urażeniem. "To mój dom," mówi. "Mogę robić w nim co chcę."
W tym momencie wiem, że muszę coś zrobić. Nie mogę dłużej tak żyć. Muszę postawić mamie ultimatum.
"Albo mi pomożesz," mówię stanowczo, "albo wyprowadzę się z dziećmi."
Mama patrzy na mnie z szeroko otwartymi oczami. Wygląda na przestraszoną.
"Co ty mówisz?" pyta drżącym głosem.
"Mówię poważnie," odpowiadam. "Nie mogę tak dłużej żyć. Potrzebuję twojej pomocy."
Mama milczy przez chwilę, a potem powoli kiwa głową.
"Dobrze," mówi cicho. "Pomogę ci."
Uśmiecham się z ulgą. Wreszcie! Może teraz będzie łatwiej.
To też może cię zainteresować: Jackowski uderza w alarm. Będzie znacznie gorzej niż się spodziewano
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Nie spodziewałam się, że będę musiała utrzymywać męża": To po prostu nie mieści się w głowie