Dorastałem w biednej rodzinie. Gdy miałem zaledwie 2 lata, mój ojciec opuścił rodzinę. Nie wiem dlaczego. Moja mama zawsze bardziej kochała moją starszą siostrę. Ona dostawała wszystko, ja musiałem zadowolić się resztkami z pańskiego stołu. Tak wyglądało całe moje dzieciństwo i lata szkolne.
Ciągle wypominano mi każdą rzecz, jaką mi kupiono. Zrzucano na mnie najbardziej nieprzyjemną i niewdzięczną pracę i marzyłem o tym, kiedy w końcu skończę szkołę, pójdę na studia i wyjadę do miasta. Dlatego pracowałem pilnie nawet w nocy. Moje wysiłki nie poszły na marne. Dostałem się na wymarzoną uczelnię bez żadnych problemów.
Mama nawet nie zapytała, jak mi poszło. Nie zainteresowała się także, gdzie jest mój akademik, po prostu westchnęła: „W końcu zajmiesz się sobą i przestaniesz na mnie żerować". Po pierwszym roku wróciłem do rodzinnej wsi, ale kiedy zorientowałem się, że nikt na mnie nie czeka, spotkałem się z kilkoma znajomymi i wróciłem do miasta.
W mieście życie było drogie i mnie samemu ledwie wystarczało pieniędzy na utrzymanie. Niczego nie mogłem wysłać moim bliskim, co mieli mi za złe. Nawet tego nie ukrywali. Gdy tylko zacząłem pracować, mama znów zaczęła zasypywać mnie pytaniami o mój majątek. Wysyłałem im drobne kwoty, ale niezbyt często.
Wynajęcie mieszkania pochłonęło znaczną kwotę z mojej pensji, ale rodzina stwierdziła, że po prostu nie chcę się z nimi dzielić. Po 4 latach naprawdę straciłem nimi zainteresowanie. Nigdy ich nie interesowało, czy wystarczy mi pieniędzy na najbardziej elementarne rzeczy. Myślały, że „mieszkanie w mieście oznacza bogactwo”.
Siostra wyszła za mąż za mężczyznę z tej samej wsi. Urodziła dwoje dzieci, rozwiodła się, wyszła ponownie za mąż, ponownie urodziła i ponownie się rozwiodła. Prawdopodobnie mężczyźni nie mogli się z nią dogadać. Znając jej towarzyski charakter, nie byłem zaskoczony.
Niespodziewanie dostałem list od notariusza. Po wizycie w biurze i rozmowie z notariuszem dowiedziałam się, że mój dziadek, ojciec mojego ojca, postanowił po swojej śmierci zostawić mi swój dom na przedmieściach. Nie wiem, dlaczego mnie tak wyróżnił, skoro nigdy go nie widziałem, a przynajmniej nie pamiętam, żebym go widział.
Wiele wskazuje na to, że moja matka dowiedziała się o spadku. Kiedy zobaczyłem na wyświetlaczu telefonu numer mojej mamy, bardzo się zdziwiłem – to był jej pierwszy telefon do mnie od bardzo dawna. Zaskoczenie minęło dość szybko, bo mama obwieściła, że moja siostra potrzebuje mieszkania.
Mama chciała, żebym sprzedał dom i przekazał pieniądze siostrze na zakup mieszkania. Nie było to częścią moich planów i powiedziałem o tym mamie. Dość długo próbowała mnie namówić.
Siostra też dzwoniła, narzekając na swoje nieszczęśliwe życie, a kiedy zapytałam, czy wie, jak żyłam przez te wszystkie lata, siostra nagle zamilkła i ze złością syknęła: „Nigdy mnie nie kochałeś !" Po zadaniu jej kontr-pytań na temat jej siostrzanej miłości do mnie usłyszałem krótkie sygnały w słuchawce...
Sześć miesięcy później sprzedałem dom i kupiłem mieszkanie, w którym mieszkam z moją żoną Natalią. Nie rozmawiam z moją mamą i siostrą. Nie mogli mi wybaczyć, że dostałem mieszkanie, nie zwracając uwagi na ich prośby i żądania oddania im mojego spadku.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Teściowa zaprosiła nas na Wielkanoc, a ja nie chcę iść": Znów będzie skandal, bo nie mamy dzieci
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Michał Rachoń zmuszony przerwać program po wiadomości, którą otrzymał telefonicznie. Po tej informacji TV Republika zmieniła ramówkę. Co się stało
O tym się mówi: Znów głosno wokół TVP. "Ostatnie miesiące były dla pracowników szczególnie trudne"