Tamtego dnia Piotr wracał do domu po pracy. Zdecydował się skrócić sobie drogę, idąc przez las. Przed sobą na ławce dostrzegł spore zawiniątko. Zaciekawiony podszedł bliżej i zamarł. Przed nim leżało owinięte w kocyk dziecko.
Wziął dziecko i zaniósł je do pobliskiego domu dziecka. Nie mógł go wziąc do siebie. Mieszkał z 5 innymi mężczyznami. To nie było miejsce dla dziecka. Zostawił je miłej kobiecie, która zdecydowała się nazwać dziewczynkę Weroniką. Wrócił do domu, ale nie mógł zapomnieć, o tym niecodziennym zjawisku. Często odwiedzał dziewczynkę.
Lata mijały i Weronika bardzo cieszyła się, kiedy odwiedzał ją. Zawsze rysowała dla niego piękne rysunki. Pewnego dnia w sierocińcu pojawiła się Lidia, młoda dziewczyna, która została nową pracownicą sierocińca.
Sama była wychowanką tej placówki i rozumiała, jak ważna jest dla dziecka rodzina. Wiedziała też, że nikt nie da Piotrowi dziecka. Był samotnym mężczyznom. Kobieta postanowiła pomóc dwóm ważnym dla siebie osobom.
Lidka szybko zaprzyjaźniła się z Piotrem. Często rozmawiali. Postanowili się pobrać, dzięki temu mogli postarać się o adopcję Weroniki.
Skompletowali wszystkie dokumenty, umeblowali pokój dziewczynki i udali się do domu dziecka. Dziewczyna rzuciła się Piotrowi na szyję, po czym przytuliła Lidkę. Zauważyła, że dzisiaj jej tata promieniał radością. Przykucnął przed córką i cicho powiedział: „Wercia, zbieraj swoje rzeczy. Idziesz do domu! A my czekamy na Ciebie".
Ten dzień odmienił aż trzy życia!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Nie dotknę jej": Ona jest brudna, krzyczała moja siostra, gdy pomagałam babci. A teraz moja siostra stara się o mieszkanie babci
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Zaskakujące wieści o rekordziście programu 'Jeden z dziesięciu'. Artur Baranowski wyprobuje swoje szczęście po raz kolejny