Nie mieliśmy wtedy gdzie mieszkać. Oboje byliśmy absolwentami. Babcia mojego męża przygarnęła nas.
Mieszkała sama, więc dała nam schronienie. Jestem bardzo wdzięczna tej kobiecie. To dzięki jej pomocy udało nam się jakoś stanąć na nogi.
Mój mąż i ja mamy dobre wykształcenie. To pomogło nam znaleźć dobrą pracę w odpowiednim czasie. Kiedy się pobraliśmy, myśleliśmy, że będziemy mieć dwójkę dzieci. Chcieliśmy mieć chłopca i dziewczynkę.
Ale los zrządził inaczej. Mieliśmy tylko jedną córkę, a ja tak bardzo chciałam mieć więcej dzieci! Nie mogłam ponownie zajść w ciążę. Mój mąż bardzo szybko piął się po szczeblach kariery.
Kiedy Ola miała jedenaście lat, jej ojciec został głównym inżynierem w bardzo dużym przedsiębiorstwie w mieście. Był praktycznie prawą ręką dyrektora. Moja kariera również szła bardzo dobrze.
Pracuję w agencji rządowej. Chociaż jest to organizacja finansowana przez państwo, pensja jest przyzwoita. Mój mąż i ja zawsze ciężko pracowaliśmy, aby zapewnić naszej córce wszystko, czego potrzebuje.
Od dzieciństwa miała wszystko, co najlepsze. Zawsze wyjeżdżała na wakacje. Ale nie mieliśmy możliwości zabrać jej na własną rękę. Dlatego zawsze wysyłaliśmy ją jako część grupy turystycznej.
Uczyła się w liceum. Chodziła do szkoły językowej. Zapłaciliśmy z mężem w całości za jej edukację uniwersytecką. Później odmówiła nam wsparcia.
Ola wyrosła na bardzo rozpieszczoną dziewczynę. Jej ojca i mnie prawie nigdy nie było w domu. Od najmłodszych lat wszystko robiła sama. Muszę przyznać, że jest lepszą kucharką ode mnie.
Zanim wróciłam z pracy, miała już gotowe ciasto. Jednocześnie zawsze dobrze radziła sobie w szkole. Moja córka ma najlepszych przyjaciół Irkę i Wojtka. Są bratem i siostrą. Irka jest w tym samym wieku co Ola, a Wojtek jest dwa i pół roku starszy.
Przyjaźnią się od przedszkola. Bardzo dobrze znam ich rodzinę. Tak się składa, że ich mama jest byłą koleżanką z klasy mojego męża. Mają bardzo miłą rodzinę.
Od dzieciństwa nasza Ola zawsze ich odwiedzała. Mogła tam zjeść obiad i bawić się przez cały dzień. Ola zawsze mi mówiła, że kiedy dorośnie, chciałaby mieć taką rodzinę jak Irki.
Jej rodzice mają bardzo ciepłe relacje. Irka i Wojtek są bardzo przyjaźni. Nic dziwnego, że nasza córka wolała ich rodzinę, niż naszą, skoro we własnym domu często była świadkiem awantur...
Jej życie osobiste nie układało się przez długi czas. Wyszła za mąż dopiero w wieku dwudziestu sześciu lat. - Nasz zięć jest dobry. Rzeczywiście, jest taki, o jakim Ola marzyła, gdy była dzieckiem. Nigdy nawet nie słyszałam, żeby podnosił głos. To bardzo miły młody człowiek. - W wieku dwudziestu ośmiu lat Ola urodziła pierwszego syna, a w roku, w którym skończyła trzydzieści lat, drugiego.
Kiedy dowiedziałam się o jej drugiej ciąży, zrobiło mi się jej żal. Z dwójką dzieci będzie ciężko. Ale Ola zapewniła mnie, że tak to sobie zaplanowała. Chciała, żeby jej dzieci były przyjaciółmi jak Irka i Wojtek. By bawiły się i dorastały razem.
Teraz najbardziej irytująca rzecz. Córka nie pozwala mi widywać wnuków. Nie jestem jeszcze na emeryturze, ale mogłabym jej pomagać w weekendy lub wieczorem po pracy. Nigdy nie pozwolono mi zostać sam na sam z wnukami.
Albo one przychodzą do nas, albo ja do nich. Siedzimy i bawimy się, a potem wszyscy idą do domu. A ja naprawdę chcę pomóc mojej córce! Widzę, że trudno jest jej poradzić sobie z dwójką dzieci.
Bardzo schudła. Mąż oczywiście bardzo jej pomaga, ale on też pracuje. I wraca do domu dopiero po szóstej wieczorem. Do tego czasu jest sama z dwoma chłopcami.
Ale moja córka nie przyjmuje mojej pomocy, mówi, że chce sama wychowywać swoje dzieci. Co złego zrobiłam w tym życiu, że tak ją uraziłam, że tak bardzo opiera się mojej pomocy?
Z życia wzięte. Mam 30-letnią córkę jedynaczkę. Nie wiem, gdzie popełniłam błąd w wychowaniu jej
Ola urodziła się niemal natychmiast po tym, jak skończyliśmy z mężem studia.