Nasza historia sięga 2010 roku. Zaraz po ślubie ja i mój mąż zamieszkaliśmy w starym, zniszczonym mieszkaniu. Znajdowało się daleko od centrum i żeby dojechać do pracy, musieliśmy jechać dwoma autobusami. Przez dwa lata oszczędzaliśmy, na czym tylko mogliśmy. Chcieliśmy uzbierać na własny dom.
Kupiliśmy działkę pod miastem. Zaczęliśmy kupować materiału, zatrudnialiśmy ekipę, która urzeczywistniała nasze marzenie. Wydaliśmy na to fortunę. Nie ukrywam, że moi rodzice bardzo wspierali nas finansowo. Niestety na pomoc ze strony mojej teściowej, w ogóle nie mogliśmy liczyć. Bardzo mnie to dziwiło, bo była właścicielką dobrze prosperujących sklepów z odzieżą.
Stać ją było na zakup luksusowego mieszkania i nowego samochodu. Dwa razy wyjeżdżała na zagraniczne wakacje. Kiedy poprosiliśmy ją o wsparcie finansowe, powiedziała, że nie stać jej na to, żeby utrzymywać jeszcze nas. Jej hipokryzja mnie irytowała, bo swojej córce była w stanie dać absolutnie każdą kwotę.
Mój mąż zmuszony był do wyjazdu za granicę, gdzie dorabiał przez kilka lat, żebyśmy byli w stanie zakończyć budowę domu i jego wykończenie. Byliśmy szczęśliwi, kiedy mógł wreszcie wrócić do kraju i wszyscy byliśmy razem w naszym domu.
Byłam zdumiona, kiedy mój mąż zaproponował, że zaprosi do naszego domu swoją matkę, żeby spędziła z nami resztę lata. Byłam oszołomiona jego słowami. Przez wszystkie te lata teściowa miała nas gdzieś. Przypomniała sobie o nas, kiedy pojawiły się jej problemy ze zdrowiem. Odmówiłam. Ona nie miała dla nas litości i choć błagałam ją ze łzami w oczach o pomoc, odmówiła. Dlaczego ja mam teraz chcieć jej pomóc.
To też może cię zainteresować: Potężne zaskoczenie w „Pytaniu na Śniadanie”. Produkcja programu podjęła ostateczną decyzję. W śniadaniówce wyłącznie nowe twarze. Widzowie zdumieni
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wyszło na jaw, jakie relacje łączą Szymona Hołownię z kościołem. Marszałek Sejmu zasłynął z wielu komentarzy o wierze. Wyznał, ile dziś daje na tacę