Sieć obiegła jakiś czas temu historia, która wielu osobom wydaje się nieprawdopodobna. Pamiętajmy jednak, że życie potrafi napisać taki scenariusz, że przy nich najlepsi reżyserowie mogą się schować. Poznajcie tę historię.
Igor wracał z nocnej zmiany. Był bardzo zmęczony i chciało mu się spać. Jedyne, o czym marzył, to położyć się w łóżku i zasnąć. Żeby skrócić sobie drogę do domu, zdecydował się pójść przez park. W pewnym momencie dostrzegł na jednej z ławek zawiniątko. Podszedł bliżej i oniemiał, kiedy zobaczył, że na ławce zawinięte w kocyk dziecko.
Wziął maluszka ze sobą i zaniósł do pobliskiego domu dziecka. Wyjaśnił, że znalazł dziecko na ławce. Przy maluszku nie było żadnej kartki, dlatego zdecydowano się nazwać dziewczynkę Marysia. Igor wyszedł poruszony, zostawiając dziewczynkę pod opieką dyrektorki placówki. Nie zapomniał o dziewczynce.
Często dzwonił do domu dziecka i pytał, co u niej słychać. Potem zaczął ją odwiedzać. Za każdym razem, gdy się spotykali, dziewczynka wręczała mężczyźnie rysunki, na których miała mamę i tatę. Nowa pracownica sierocińca, mniej więcej w wieku Iwana, zauważył dobre podejście mężczyzny do dziewczynki. Sama była wychowanką tej placówki i rozumiała, jak ważna jest dla dziecka rodzina.
Irena rozumiała też, że dziewczyna nigdy nie zostanie oddana samotnemu mężczyźnie.
Kobieta postanowiła pomóc dwóm ważnym dla siebie osobom. Poślubiła Igora, który od dekady regularnie odwiedzał swoją przybraną córkę od 10 lat!
Marysia nie mogła uwierzyć we własne szczęście, kiedy pewnego dnia Igor i Irka przyszli do niej mówiąc, żeby spakowała swoje rzeczy, bo zabierają do domu. Spełniło się jej ogromne marzenie o rodzinie!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. „Nie jestem twoją matką. Masz jedną matkę. Staraj się o niej nie zapomnieć" powiedziała macocha
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Widzowie oburzeni ostatnim wydaniem „19:30”. Marek Czyż musiał się tłumaczyć. Wiele osób oglądających TVP tęskni za starymi „Wiadomościami”. Dlaczego