Miałam syna, ale dziś nie mamy ze sobą kontaktu. Stałam się obcym człowiekiem dla niego i mojej synowej. Nie odzywają się do mnie, kiedy przechodzę obok, jakby w ogóle mnie nie zauważali. Wnuk nie chce mnie znać. Podobno mam prawnuczkę, ale nigdy jej nie widziałam. Nie sądzą, że kiedykolwiek ją zobaczę.
Nie mogłam postąpić inaczej! Syna wychowałam na porządnego człowieka. Nigdy nie miałam z nim poważniejszych problemów. Niestety moja synowa nie spisała się jako matka i mój wnuk wyrósł, na kogo wyrósł.
Wszystko zaczęło się 14 lat temu. Pracowałam w lokalnym sklepie jako księgowa. Niestety pewnej nocy doszło do włamania. Rano okazało się, że z sejfu zniknęły wszystkie pieniądze. Na sklepie brakowało też kilku butelek drogiego alkoholu i kilku paczek papierosów. Policji nie udało się namierzyć sprawcy.
Kilka miesięcy później sytuacja znów się powtórzyła. Znowu z sejfu zniknęły pieniądze, a z półek alkohol. Sytuacja powtarzała się co kilka tygodni. W końcu zdecydowano się urządzić zasadzkę. Niestety złodzieja nie udało się złapać. Od razu zadzwoniono do mnie. Sprawdzano, gdzie jestem. Kazali mi sprawdzić, czy mam kluczę.
Sprawdziłam torebkę. Nie było w niej kluczy. Drzwi do domu też były otwarte. Pięć minut później w moim domu pojawił się 16-letni wówczas wnuk. Spojrzał na mnie błagalnym tonem.
„Babciu nie wydawaj mnie, proszę!” – powiedział.
Choć czułam, jakby pękało mi serce, nie mogłam postąpić inaczej. Zadzwoniłam na policję. Wydałam własnego wnuka. Uciekł, ale dość szybko go znaleziono. To, czy wydałabym go, czy nie, nie miało większego znaczenia. Jego wspólnik wydał go od razu i policja nie potrzebowała niczego więcej. Jednak syn i synowa obwinili o wszystko mnie.
Synowa uderzyła mnie w twarz, a syn spojrzał na mnie z wyrzutem i nigdy więcej się do mnie nie odezwał. Próbowałam z nimi rozmawiać, ale żadne z nich nie chciało ze mną rozmawiać. Mam 68 lat i od bardzo dawna żyję samotnie.
Jakiś czas temu wnuk przyszedł do mnie i zapytał, czy jestem gotowa odpokutować swoje winy. Zaproponował, żebym przeniosła się do domu opieki, a mój dom zostawiła mu. Tak miałam mu zadośćuczynić za wyrządzone krzywdy!
Chyba nie muszę wam mówić, że się na to nie zgodziłam. Nie czuję się winna. Nie wychowywałam wnuka i nigdy nie kazałam mu włamywać się do sklepu.
To też może cię zainteresować: Niebywała pomyłka w jednym z urzędów. 23-latek został uznany za nieboszczyka, a jego szczątki wydano rodzinie. Wszystko wyszło na jaw przypadkowo
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. Po 17 latach pobytu za granicą wróciłam do domu. Myślałam, że mąż stanie na wysokości zadania
O tym się mówi: Ta moneta z czasów PRL warta fortunę. Warto przeszukać szuflady