Przed pięcioma laty poznałam mojego męża Szymona. Oboje byliśmy już wtedy dojrzałymi ludźmi. Oboje byliśmy wykształceni, mieliśmy stałe prace i całkiem nieźle zarabialiśmy. Po pół roku Szymon poprosił mnie o rękę. Wynajęliśmy wspólnie mieszkanie i jakiś czas później zdecydowaliśmy się wziąć ślub.
Zdecydowaliśmy się mieć wspólny budżet domowy. Uznaliśmy, że dobrym rozwiązaniem będzie urządzenie skromniejszego ślubu i skoncentrowanie się na zaciągnięciu kredytu hipotecznego. Dość szybko udało nam się zebrać wkład własny.
Moi rodzice mieszkali w tym samym mieście, dlatego dość często się z nimi widywaliśmy. Mama Szymona mieszkała dość daleko i nasze kontakty były naprawdę sporadyczne. Kiedy wprowadziliśmy się do naszego nowego mieszkania, postanowiłam urządzić parapetówkę.
Zaprosiłam teściową. W pierwszych chwili odmówiła, tłumacząc się dużą liczbą obowiązków. Ostatecznie jednak zdecydowała się przyjechać, tym bardziej że zobowiązałam się pokryć koszty jej podróży. Bardzo się ucieszyłam z jej wizyty. W dniu jej przyjazdu przygotowałam swoje popisowe dania. Obiad był wspaniały i teściowa wydawała się dość zadowolona.
Wieczorem, przed pójściem pod prysznic, teściowa poprosiła mnie o kapcie, szlafrok, szampon, szczoteczkę do zębów i ręcznik, wspominając, że nie wzięła ich ze sobą, bo nie chciała przeciążać bagażu.
Nie ukrywam, że zaskoczyło mnie, że teściowa nie zadbała o podstawowe środki higieniczne, ale ostatecznie miałam wszystko, czego potrzebowała. Ja nie umiałabym podróżować, bez własnych rzeczy. Zawsze mam przy sobie szczoteczkę do zębów i ręcznik, nawet jeśli mam gdzieś spędzić tylko jedną noc.
A wy?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Kobieta przyjęła księdza po kolędzie. Na zawsze zapamięta słowa, które powiedział wychodząc
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wstrząsająca sytuacja podczas "Protestu Wolnych Polaków". "Proszę przepuścić ambulans! Proszę zrobić drogę!"
O tym się mówi: Maciej Kurzajewski zaskoczył nowymi wieściami. Dziennikarz nie krępował się i o wszystkim powiedział na wizji. Cichopek nie wiedziała, co zrobić