Olga była szczęśliwa, kiedy jej córka zaszła w ciążę. Okazało się, że Marta urodzi bliźnięta. Poprosiła matkę, żeby wprowadziła się do nich i pomogła jej z nowymi obowiązkami. Kobieta zgodziła się bez wahania. Zdecydowała się sprzedać swój dom na wsi, choć przyjaciele namawiali ją, żeby tego nie robiła.
Przez trzy lata wszystko dobrze się układało. Jednak kiedy bliźnięta skończyły 3. lata Olga coraz częściej słyszała, jak córka i zięć rozmawiają, że w ich domu robi się coraz ciaśniej. Na początku Olga to ignorowała, ale w końcu zaczęła mieć tego dość.
Poprosiła córkę, żeby kupiła jej jakiś mały domek na wsi. Miała jeszcze sporo środków ze sprzedaży poprzedniego lokum. Spełnili jej prośbę, choć wybrali ruderę, która kompletnie nie nadawała się do zamieszkania. Przywieźli ją na miejsce i zostawili.
Widząc to, Olga usiadła bezradnie na ławce przed domem i gorzko zapłakała. Wtedy podeszła do niej kobieta.
- Dzień dobry, nazywam się Marta i mieszkam obok ciebie. Mam nadzieję, że twoi bliscy po ciebie wrócą, bo ten dom wymaga sporo pracy i nie nadaje się jeszcze do zamieszkania.
- Obawiam się, że nie wrócą – powiedziała smutno Olga.
- Coś na to poradzimy – powiedziała Marta i wyjęła z kieszeni telefon. Dziesięć minut później młody chłopak kosił zarośnięte podwórko. Po kolejnym kwadransie pojawiło się pięć kobiet i tylu samo mężczyzn, którzy wzięli się od razu za pracę.
Olga zamieszkała na tydzień z Martą, ze zdumieniem patrząc, jak rudera, do której przywiozła ją córka, zmienia się w przytulny dom. Olga szybko przyzwyczaiła się do rytmu, w jakim żyli mieszkańcy wioski. Zaczęła uprawiać ogród. Owocami swojej pracy chętnie dzieliła się ze swoimi sąsiadami, odwdzięczając się za okazane jej serce.
Pół roku później Olga odebrała telefon od swojej córki.
„Mamo idzie zima. Jutro Marek po ciebie przyjedzie. Nie możesz zostać na mrozy w tym domu” – powiedziała córka, na co Olga odpowiedziała jej tylko, że „wszystko jest w porządku i nikt nie musi jej donikąd zabierać.
Dzień później pod jej dom podjechała córka z mężem. Byli zaskoczeni tym, jak wygląda dom. Olga ofiarowała im przetwory, które zrobiła z własnych zbiorów.
„Mam nadzieję, że jeśli kiedyś ktoś was potraktuje tak, jak wy potraktowaliście mnie, traficie na tak wspaniałych sąsiadów. Idźcie z Bogiem” – pożegnała ich.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Synku, nie oddam ci mojego mieszkania. Inni młodzi ludzie wynajmują mieszkania, ty też możesz
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Tadeusz Rydzyk w poważnych tarapatach. Zakonnik będzie musiał zmierzyć się z zakręceniem kurka z pieniędzmi. Ministerstwo zablokowało ważną wypłatę