Aleksander i ja wzięliśmy ślub zaraz po ukończeniu studiów. Ja ukończyłam wydział ekonomii, a on budownictwo. Aleks miał wielkie plany, założył firmę remontową, a ja dostałam dobrze płatną pracę. Mieliśmy mieszkanie odziedziczone po babci. Mąż zrobił w nim remont, dzięki czemu mieszkanie było nowocześnie urządzone, ze wszystkimi niezbędnymi udogodnieniami.
Po roku pracy poszłam na urlop macierzyński. Nasze dochody nieco spadły, ale i tak nie mieliśmy powodów do narzekania, bo firma Aleksa świetnie prosperowała i nie brakowało mu zleceń. Nasz syn od początku był bardzo wymagający. Tylko na rękach nie płakał. Gdyby nie pomoc mojej mamy, miałabym problemy z ogarnięciem najprostszych spraw.
Firma mojego męża coraz lepiej prosperowała. Miał coraz więcej zleceń. Zatrudniał coraz więcej osób. Mąż był zmęczony, ale szczęśliwy. Któregoś wieczora Aleks przyniósł szampana i inne łakocie, chciał uczcić wielki projekt, który właśnie dopinał na ostatni guzik. Siedzieliśmy do późna w nocy i wtedy mój mąż zaproponował, żebyśmy kupili działkę i wybudowali na niej dom.
Kilka dni później pojechaliśmy kupić działki. Szukaliśmy cały dzień, ale było warto. W końcu trafiliśmy na idealne miejsce. Prace nad postawieniem domu nie trwały długo i z radością obserwowałam, jak budynek pnie się do góry. Wszystko szło zgodnie z planem i mogliśmy wreszcie zamieszkać na swoim.
Już wtedy zaczęłam dostrzegać dziwne zachowanie męża. Chodził poddenerwowany, a każde pytanie zbywał machnięciem ręki. Zaczął poświęcać coraz mniej uwagi mnie i naszemu synowi. Martwiło mnie to, ale starałam się to zrzucić na fakt, że dużo pracował i był zmęczony. Dość szybko wyszło na jaw, że to nie zmęczenie, ale coś zupełnie innego psuje mu humor.
„Mam córkę” – powiedział niespodziewanie. „Chciałbym wychowywać ją wspólnie z jej matką. Chcę rozwodu”.
Słuchałam jego słów, nie pojmując ich sensu. To było jak grom z jasnego nieba. Mój mąż miał romans. To nie był przelotny romans. Doczekali się razem dziecka i chcieli je razem wychować. Powiedziałam, że muszę mieć czas na przeniesienie się do swojego mieszkania. Do dziś nie rozumiem, dlaczego mój mąż dokonał takiego, a nie innego wyboru.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Mój mąż już pierwszego dnia po ślubie zabrał mi telefon komórkowy. Uznał, że to zło, którego trzeba się pozbyć
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Gargantuiczne zarobki byłych dziennikarzy TVP wyszły na jaw. Są pierwsze komentarze. Zbigniew Boniek nie gryzie się w język w komentarzu do sprawy