Moja kuzynka zadzwoniła do mnie dość niespodziewanie. Rozmowa zaczęła się niepozornie. Zapytała, co u mnie, jak miewa się mój mąż i dzieci. Powiedziałam, że wszystko dobrze i wyraziłam zaskoczenie jej telefonem. Ostatni raz rozmawiałyśmy pół roku temu, kiedy córka Niny przyjechała na studia do naszego miasta.
- Właśnie z powodu Paulinki do ciebie dzwonię – powiedziała moja kuzynka. – Nie może się odnaleźć w akademiku i dogadać ze współlokatorkami. Ciągle się o coś kłócą. Kłócą się o takie głupoty, jak o to, że Paulina zapomniała wynieść śmieci, czy zmyć naczynia, a przecież ona ma tyle nauki, że nie na wszystko starcza jej czasu. Ale jej współlokatorki nie są tego w stanie pojąć.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, a moja kuzynka uznała, że moje milczenie jest zachętą, żeby dalej mówiła.
- Wyobraź sobie, że zrobiły jej awanturę o to, że zjadła ich jedzenie. Wyobrażasz to sobie? Jak można krzyczeć na kogokolwiek, że coś zjadł! Miarka się przebrała. Pomyślałam, że Paulinka będzie mogła pomieszkać u was do końca roku akademickiego. Potem może jej coś wynajmiemy.
Potem kuzynka stwierdziła, że z jedzeniem nie będzie problemu, w końcu gotuję dla całej rodziny, to zrobienie dodatkowej porcji nie będzie dla mnie żadnym problemem. Jej zdaniem wymycie jeszcze jednego talerza też nie powinno być dla mnie zadaniem nie do wykonania.
- Oczywiście wyślemy ci trochę pieniędzy, ale Paulinka dba o sylwetkę, więc nie będzie jadła dużo. Jutro ma dzień wolny, więc przeniesie się do was.
Nina nie dała mi nawet wtrącić słowa, a jej wypowiedź brzmiała niczym rozkaz. Jedno było pewne, oni już podjęli decyzję i jedyne, czego od nas wymagali to zgodzić się z nimi bez żadnego „ale”. Tylko że ja nie zamierzałam się zgodzić. Pracowałam i nie miałam nawet czasu na gotowanie dla najbliższych. Do tego nie mieliśmy wolnego pokoju.
Kuzynka stwierdziła, że przecież możemy wziąć naszego syna do sypialni, dzięki czemu Paulina będzie miała przestrzeń dla siebie.
- Nie ma takiej możliwości – powiedziałam kuzynce najbardziej stanowczo, jak tylko umiałam.
Kuzynka poczuła się urażona, ale mam to gdzieś. Kiedy Paulina szukała stancji, mieszkała z nami przez tydzień i nie wspominam tego czasu najlepiej. Dziewczyna nie sprzątała po sobie, potrafiła spędzić w łazience 2 godziny, nie zwracając uwagi na potrzeby innych. Nie zamierzam się w to pakować po raz kolejny.
Dobrze zrobiłam, prawda?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Nie chcę zabierać dziecku radości ze Świąt Bożego Narodzenia. Dlatego nie zamierzam zabierać ich do rodziców
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wiele osób zastanawia się, czy w Wigilię należy pościć. Głos w sprawie zabrali przedstawiciele kościoła. Dla wielu będzie to spore zaskoczenie
O tym się mówi: Nie na takie wiadomości liczyli fani Céline Dion. Siostra artystki zdradziła, w jakim jest teraz stanie. Jej słowa nie napawają optymizmem