Wanda jest moją sąsiadką. Ma działkę niedaleko mnie. W zeszłym roku zaprosiła mnie do siebie na herbatę i dała nasiona wielu kwiatów. Wydała mi się dobrą i ciepłą kobietą. Działkę kupiła z mężem na krótko przed emeryturą. Poprawa domku i doprowadzenie ogrodu do porządku zajęło im sporo czasu, ale w tym roku nie pojawili się na działce. Ogród im zarasta.
Musiało się coś stać - pomyślałam. I faktycznie się stało. Wanda i jej mąż stracili jedynego syna. 35-latek zginął w wypadku samochodowym. Stracił panowanie nad samochodem i wypadł z drogi. Zostawił żonę i osierocił ich dwie córki".
"Zadzwoniłam do Wandy. Złożyłam kondolencje i powiedziałam, że jeśli będzie potrzebowała, śmiało może do mnie dzwonić. Podziękowała.
Odezwała się jakiś czas później. Powiedziała: Nino, wspominałaś, że twoja córka jest prawniczką, dobrze pamiętam? Potwierdziłam i dodałam, że zajmuje się prawem spadkowym. Wanda bardzo się ucieszyła. Jak się okazało, właśnie takiej pomocy potrzebowała.
Wanda powiedziała, że Halina, jej synowa złożyła wniosek o spadek dla siebie i dwójki swoich dzieci. Była zrozpaczona, bo była przekonana, że będą musieli sprzedać mieszkanie, żeby ją spłacić.
Moja sąsiadka nie ukrywa, że nie ma dobrych relacji z synową i jej rodziną. Zawsze traktowali Wandę i jej męża z góry, bo byli z innej klasy społecznej. Rodzina Haliny miała pieniądze. Jej rodzice kupili jej na osiemnaste urodziny mieszkanie, a to mówi samo za siebie.
Synowa mocno utrudniała dziadkom kontakt z wnuczkami. Jeśli chcieli przyjść z wizytą, musieli umówić się z tygodniowym wyprzedzeniem, a i to nie było pewne, czy synowa w ostatniej chwili nie odwoła spotkania.
Czasem syn starał się odwiedzać rodziców z córkami, żeby mieli jakikolwiek kontakt. Halina nigdy nie przychodziła. Po śmierci męża nic się nie zmieniło. Synowa postanowiła od teściów wyegzekwować 1/3 wartości ich mieszkania, bo właśnie taką własnością dysponował jej zmarły mąż.
Nie wiem, po co Halina wyciąga od teściów pieniądze, skoro jej rodzice są tacy bogaci. Jej dzieci też będą dostawały rentę rodzinną po ojcu. Moja córka mówi, że nie ma innego wyjścia. Muszą zapłacić.
A wy, co sądzicie o postępowaniu Haliny?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Żadne z dzieci nie chce ze mną zamieszkać, choć prosiłam o to zarówno syna, jak i córkę. Nikt nie przejmuje się starą kobietą
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Tegoroczna Wigilia wypada w niedzielę. Wiadomo, czy będziemy mogli zrobić zakupy tego dnia. Głos w sprawie zabrał Szymon Hołownia. Co na to marszałek
O tym się mówi: Restauracja Magdy Gessler oferuje świąteczne dania. Ceny bożonarodzeniowych potraw niejedną osobę przyprawią o zawrót głowy