"Zjadłbym gołąbki" - powiedział mąż tak głośno, żebym usłyszała.
"Muszę najpierw zamknąć projekt w pracy" - odpowiedziałam. "Jak ze wszystkim się wyrobię, zrobię ci gołąbki".
"Ciągle tak mówisz, a potem pojawia się kolejny projekt i następny" - stwierdził.
Nic nie odpowiedziałam.
"W takim razie pojadę na weekend do mamy. Akurat mówiła, że będzie robić gołąbki".
Wzruszyłam ramionami. Skoro chciał jechać, niech jedzie. Będę mogła wreszcie w spokoju popracować. Zresztą nie znoszę robić gołąbków. W naszym domu lubi je tylko mąż. Mnie nie smakują, dzieci wybrzydzają. Do tego trzeba spędzić przy nich dobrych kilka godzin. Do tego musiałabym ugotować obiad dla siebie.
Kiedy mąż wrócił od teściowej, musiałam się nasłuchać o tym, jak wspaniale jego mama gotuje. Do tego doszły jeszcze zachwyty nad tym, jak doskonale radzi sobie z domowymi obowiązkami. Wszystko jest dokładnie wysprzątane i do tego pachnie kwiatami, bo ustawiła je w wazonach, żeby było przytulniej.
"Czemu nasze wazony są puste?" - zapytał mnie.
"Bo nie będę kupowała sama sobie kwiatów" - odpowiedziałam.
Jakiś czas później teściowa zaczęła częściej wpadać z wizytą. Mąż był wniebowzięty, bo miał gotowała mu obiady i przy każdych odwiedzinach wkładała do wazonów kwiaty. Ja jej praktycznie nie widywałam, bo pracowałam, choć co rusz natykałam się na ślady jej obecności.
Mój mąż ostatnio stwierdził, że powinnam rozważyć, żeby mniej pracować i zająć się domem tak, jak należy - tak, jak robi to jego mama.
Mam wrażenie, że niebawem każe mi się wynieść z domu i sprowadzi do niego na stałe swoją matkę.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Kupiliśmy matce mieszkanie niedaleko nas, a ona nie chce pomagać nam przy wnukach
obacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Fani kina żegnają kolejnego aktora. Miał zaledwie 35 lat. Głos w sprawie jego niespodziewanego odejścia zabrał ojciec