Anna czuła się bardzo samotna. Dziś obchodziła swoje 75. urodziny, ale zamiast świętować je w gronie rodziny, siedzi na ławce w ogrodzie domu opiek i płacze. Ani syn, ani córka nie przyszli jej odwiedzić. Przynajmniej sąsiadka z oddziału nie zapomniała i nawet dała jej chusteczkę, a pielęgniarka z okazji urodzin poczęstowała ją jabłkami.
Anna przebywała w dobrym domu opieki. Syn ją tu przywiózł po tym, jak zapisała mu swoje mieszkanie. Przepisała, bo obiecywał, że nic się nie zmieni. Zapewniał, że nadal będzie mogła tam mieszkać. Słowa nie dotrzymał.
Przez jakiś czas mieszkali razem, Anna i jej syn z żoną. Niestety synowa była wiecznie niezadowolona z obecności teściowej. Najpierw syn jej bronił, ale w końcu się poddał. Nie chciał się ciągle kłócić z żoną.
Wtedy Anna zaczęła zauważać, jak jej syn i synowa często prowadzą rozmowy szeptem, tak, żeby nic nie słyszała. Później kazali się jej spakować. Zawieźli ją do pensjonatu. Miała tu zostać jakiś czas, podreperować zdrowie i odpocząć.
"Oddasz mnie, synu, do przytułku?" - zapytała matka, patrząc mu w oczy. Syn powiedział, że to tylko na miesiąc, ale potem już nie przyszedł.
Była w ośrodku już od dwóch lat. Przez ten czas ani córka, ani syn jej nie odwiedzili. Sama je wychowywała po tym, jak jej mąż zginął w wypadku samochodowym. Robiła wszystko, żeby dzieci miały wszystko. Kiedy dzieci dorosły, matka co rusz musiała dawać pieniądze synowi, żeby mógł spłacać długi.
Jej córka miała jej to za złe. Mówiła: "nie dajesz mi pieniędzy, w porządku, ale nie dawaj te ich mojemu bratu. Odkładaj na jesień życia".
Pewnego razu córka Anny znalazła się w trudnej sytuacji. Poprosiła mamę o pomoc finansową. Zbiegło się to w czasie z chorobą syna, który potrzebował na leki. Anna się wahała. W końcu uznała, że choroba jej syna nie była straszna, ale zdrowie było ważniejsze, więc oddała mu pieniądze.
Córka jakoś to przełknęła. Wzięła pożyczkę, ale już nigdy nie zwróciła się do matki o pomoc. Coraz rzadziej też ją odwiedzała. Anna wiedziała dlaczego i gdyby mogła cofnąć czas, nauczyła by syna odpowiedzialności i nie zapominała o córce.
Wtedy, usłyszała własne imię. Odwróciła się i zobaczyła swoją córkę.
"Wreszcie cię znalazłam mamo" - powiedziała Daria, przytulając swoją mamę. "Andrzej nie chciał mi powiedzieć, gdzie jesteś. Zabieram cię do siebie".
Te ostatnie słowa były dla Anny najpiękniejszym na świecie prezentem. Zamieszkała z córką w jej mieszkaniu, pomagając w jej opiece nad dziećmi i domem. Była naprawdę szczęśliwa, był ktoś, kto ją kochał i kto jej potrzebował. Dni w domu starców stały się tylko koszmarnym wspomnieniem.
To też może cię zainteresować: Tego lepiej unikać na cmentarzu. Wiele osób popełnia te błędy. O czym dokładnie mowa
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. Moja teściowa zrobiła testy DNA mojemu synowi. Nie spodziewała się, że w ten sposób zniszczy swoją rodzinę
O tym się mówi: Papież Franciszek nie przebierał w słowach. Mówił o kapłanach, którzy zmieniają kościół w "firmę do spraw różnych usług"