Jesienią syn Lidii stwierdził, że lepiej będzie, jeśli jego matka wróci do domu na wsi. W tym przypadku dom to było zdecydowanie zbyt duże słowo. Waląca się teraz chata była dziełem rąk Lidii i jej męża, który od lat już nie żył.
Stan domu pozostawiał wiele do życzenia. Potrzebny by generalny remont, choć nie było na niego środków. Przeniosła się do syna, ale dość szybko okazało się, że staruszka przeszkadza synowej, która od początku nie chciała, żeby się do nich wprowadzała. Syn zdecydował się odwieźć ją do walącego się domu.
Syn wstawił do chatki niewielki kaloryfer na prąd, który miał dać seniorce choć odrobinę ciepła. Do domu wstawił też telewizor, jakby to miało poprawić sytuację kobiety.
Sąsiedzi, którzy zawsze wspominali Lidie bardzo ciepło, nie mogli uwierzyć, że syn mógł zostawić matkę w zrujnowanym domu.
"Nie martwcie się o mnie. Wszystko jest w porządku" przekonywała ich Lidia, siląc się na uśmiech. "W swoim domu czuję się najlepiej".
Sąsiedzi jednak nie mogli przejść obojętnie obok stanu, w jakim znajduje się jej dom. Obawiali się o jej bezpieczeństwo. Jedna z mieszkających w sąsiedztwie kobiet zaproponowała, żeby na zimę przeniosła się do niej. Bała się, że przy większych mrozach kobieta po prostu zamarznie.
Była samotna i przekonywała Lidię, że przyda jej się towarzystwo w długie zimowe wieczory. "Będziemy oglądały razem seriale, robiły na drutach, rozmawiały, podzielimy się obowiązkami" - powiedziała.
Lidia zgodziła się na propozycję sąsiadki i przeniosła się do niej.
Sąsiedzi byli ciekawi, kiedy do staruszki przyjedzie jej syn. Nie pojawił się przez całą zimę. W ogóle nie obchodziło go, jak radzi sobie jego matka. Jak ta można?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Żadne z moich dzieci nie chciało się mną opiekować, kiedy leżałam w szpitalu. Na szczęście są jeszcze na świecie dobrzy ludzie"
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Dominika Gwit zdobyła się na szczere wyznanie. Aktorka straciła już wszelką nadzieję. O co dokładnie chodzi
O tym się mówi: Najpierw zwolnienie prowadzących, a teraz to. Widzów programu "Dzień dobry TVN" czekają kolejne zmiany