Nie rozmawiam z moją mamą. Wiem, brzmi to brutalnie, ale mam swoje powody. Moim zdaniem, nie wywiązała się ze wszystkich swoich rodzicielskich obowiązków. Dlatego nie powinna liczyć na to, że będę się do niej teraz odzywała albo, że pomogę jej na starość.
Kiedy skończyłam szkołę średnią, podobnie jak wielu moich znajomych zdecydowałam się iść na studia. Choć ja, w przeciwieństwie do moich przyjaciół, nie mogłam liczyć na to, że rodzice pokryją koszty z tym związane.
Moja mama stwierdziła, że jestem już dorosła i sama powinnam zadbać o wszystkie swoje potrzeby. Jej zdaniem wraz z osiągnięciem pełnoletności kończy się konieczność dbania o swoje dziecko i jego potrzeby.
Poszłam do pracy i w ciągu dwóch lat udało mi się zarobić na studia. Osiągnęłam swój cel. Mam wyższe wykształcenie, co zawdzięczam tylko sobie i swojej ciężkiej pracy. Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie mama i zaczęła się skarżyć na mojego brata.
Była zła, że chciał od niej pieniądze na kontynuacje nauki i nie przyjmuje do wiadomości, że sam powinien się o to zatroszczyć. Miał jej powiedzieć, że obowiązki matki nie kończą się na karmieniu. Liczyła pewnie na to, że ją pocieszę. Niestety się ich nie doczekała. Stanęłam po stronie brata. Od tej pory się do siebie nie odzywamy.
Ja znalazłam w sobie siłę, żeby spełnić swoje marzenie o wyższym wykształceniu. Nie jestem jednak pewna, czy mój brat będzie miał podobną motywację. Moja matka nie rozumie, że bez wsparcia rodziców trudno zapewnić sobie dobry start w przyszłość.
Nigdy nie wyprawiała nam urodzin. Nie zabierała na wakacje. Pomyślicie pewnie, że nie miała pieniędzy. Miała. Może nie byliśmy wyjątkowo majętni, ale nie byliśmy też biedni. Myślę, że po prostu było jej żal wydawać na nas pieniądze.
Skoro nie było jej stać, żeby nam pomóc, jak może się spodziewać, że my na starość się nią zajmiemy?
Co o tym sądzicie?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Doradziłam synowi rozwód. Teraz gdy złożył pozew, nie jestem pewna, czy dobrze zrobiłam
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Policji nadal nie udało się ustalić tożsamości świadka wypadku, w którym zginął syn Sylwii Peretti. Były funkcjonariusz wskazuje, że to nie przypadek
O tym się mówi:Nie milkną echa wypadku na moście Dębnickim w Krakowie. "Widziałem niejeden wypadek drogowy, ale w tej skali jeszcze nie"