- Chłopiec ma dopiero 10 lat, a już jest zmuszony do takiej samodzielności. Synowa pogrążyła się w opiece nad najmłodszą córką. Nie gotuje dla swojego najstarszego syna! Mówi, że sam powinien brać jedzenie z lodówki i uczyć się niezależności - wzdycha 57- letnia Eugenia.
Kobieta mieszka na przedmieściach, a jej syn z rodziną w mieście. Eugenia rzadko ich odwiedza, ponieważ relacje z synową nie są zbyt udane. Trzymają się suchej neutralności, aby nie zaostrzać sytuacji konfliktowej.
Tymczasowy pobyt w domu syna otworzyła seniorce oczy na smutną rzeczywistość wnuka
Jednak w zeszłym miesiącu kobieta musiała mieszkać z synem przez cały tydzień, ponieważ była badana w miejskiej przychodni.
- Synowa urodziła dla siebie nową zabawkę, ale ma gdzieś starsze dziecko. Tak mi żal wnuka! Jego matka nawet nie robi mu śniadania i nie odprowadza go do szkoły. To jeszcze dziecko! Babcia prawie płacze.
Podczas gdy najstarsza pociecha wychodzi do szkoły, matka spokojnie śpi z najmłodszą córką. Oczywiste jest, że dziecko ząbkuje, nie śpi dobrze w nocy, ale wciąż nie można zapominać o innych dzieciach. Konieczne jest znalezienie pewnego rodzaju równowagi i zwrócenie uwagi również na starsze.
Irena uważa, że robi wszystko dobrze. Ponadto syn nie je rano. Szkoła daje śniadanie po pierwszej lekcji, więc chłopiec tam zwykle jada śniadania. Tymczasem nawet jeśli obudzi się głodny, może wziąć coś z lodówki. Są jogurty, owoce, płatki z mlekiem, ciastka...
W końcu dzieciak ma już 10 lat. Irena chce, żeby dorastał jako niezależny, a nie maminsynek. Maksowi podoba się również to, że jego matka nie chodzi za nim.
Umie już usmażyć jajecznicę, sam robi kanapki i potrafi ugotować makaron. Jednak przez większość czasu tak naprawdę nie je śniadania. Mówi, że nie jest głodny. Jednak Eugenia uważa, że jej wnuk po prostu nie chce zawracać sobie głowy rano robieniem śniadania. Gdyby mama przygotowała mu śniadanie, jadłby z przyjemnością.
Po szkole Irena też nie karmi syna. Chce zjeść? Musi więc sam podgrzać sobie jedzenie. Gotuje tylko wieczorem przed przyjazdem męża.
- Robiłam synowi śniadania i obiady, kiedy był już studentem, a tu chodzi o 10-letnie dziecko! Nie sądzę, żeby to miało jakikolwiek wpływ na przyszłość. Mój syn wyrósł na niezależnego, poważnego człowieka. Pracuje, utrzymuje rodzinę, a jej ręce wyrastają z właściwego miejsca - Eugenia rozkłada ręce.
Jak myślisz: po której stronie jest prawda? Czy Irena postępuje właściwie? Może powinna przemyśleć swój stosunek do starszego dziecka?
O tym się mówi: W Zamościu pożegnano 16-letniego Eryka. W trakcie uroczystości żałobnej doszło do pomyłki