Teraz wszystko jest już za mną - jestem szczęśliwą mamą i kochaną ze wzajemnością żoną. Jednak był czas, kiedy czułam się jak w otchłani. Chciałabym zapomnieć o dzieciństwie, wymazać wszystkie chwile z pamięci, ale nie mogę.
Ta trauma ma na mnie wpływ do dzisiaj
Tata zostawił mnie zaraz po urodzeniu. Mama zostawiła mnie w sklepie, gdy miałam 5 lat. Poprosiłam o jedzenie, a ona się zdenerwowała i nakrzyczała na mnie. Spojrzała na mnie z taką nienawiścią, że nie można było znaleźć słów, a potem powiedziała: „Zrujnowałaś wszystko. Nienawidzę cię!"
Posadziła mnie na krześle i kazała czekać. Nie wróciła po mnie po godzinie ani po dwóch. Nieznajoma poczęstowała mnie bułką i wspierała. Adoptowała mnie dwa lata później.
Jadłam i płakałam. To był ostatni raz, kiedy jadłam bułkę z makiem, od tamtej pory kojarzy mi się to ze zdradą.
Życie w nowej rodzinie było jak w bajce. Nawet w schronisku żyło mi się lepiej niż z własną matką. Wierzyłam, że wkrótce zostanę zabrana do rodziny, co się stało.
Nawiasem mówiąc, moja mama odwiedziła mnie w sierocińcu. Nie przeprosiła, dalej rozpowszechniała zgniliznę emocjonalną i poniżała mnie. Mama powiedziała, że zrujnowałam jej karierę, miłość, przekreśliłam jej wszystkie plany. Nie chciała mnie urodzić, więc to zrobiła. Kilka razy powtarzała, że powinnam jej dziękować za życie, a nie trzymać w sercu głupie pretensje i żale.
Oczekiwała, że powiem „dziękuję”, ale wtedy nic nie rozumiałam. Błagałam ją, żeby zabrała mnie do domu. Teraz kiedy stałam się dorosła i odniosłam sukces, chcę podziękować za nauczenie mnie doceniania normalnej rodziny. Z nią nie wyrosłabym na odpowiedzialną i szczęśliwą osobę. Dała mi możliwość życia ze wspaniałymi ludźmi, którzy mnie pokochali i chronili.
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Małgorzata Rozenek-Majdan nie ma powodów do radości. Gwiazda TVN musi rozstać się z popularnym programem. Dyrekcja stacji podjęła kluczową decyzję