Portal "o2" opisał historię samotnej matki, która przez dłuższy czas opiekowała się swoją chorą mamą, przez co zmuszona była do rezygnacji z pracy zarobkowej.
"Kiedy chowaliśmy dziadka, za pogrzeb płaciliśmy 300 złotych"
Ta sytuacja w oczywisty sposób wywołała spore problemy finansowe zatroskanej zdrowiem matki kobiety. Gdy ciężko chora seniorka zmarła, jej córka postanowiła spełnić jej ostatnią wolę, którą była obecność proboszcza podczas jej pogrzebu, odprawienie przez niego mszy i poprowadzenie obrzędu pochówku na cmentarzu.
Seniorka za życia była mocno związana z parafią i z proboszczem. Rozmowa z duchownym przebiegła zupełnie inaczej, niż spodziewała się córka zmarłej kobiety. Przedstawiwszy swoją trudną sytuacją finansową i ostatnią wolę swojej matki, na pytanie o koszta pochówku usłyszała, że za tę posługę winna będzie 1200 zł.
Niestety, zapłacić mogła jedynie 500 zł, na co ostatecznie duchowny się zgodził, jednak jego komentarz woła o pomstę do nieba - to jakby pracować za darmo - odparł proboszcz, proponując kwotę 1000 złotych. Kobieta stwierdziła wówczas, że będzie musiała poszukać innej parafii, gdyż nie jest w posiadaniu takiej kwoty.
W rezultacie, proboszcz przystał na 500 złotych za posługę, jednak na pytanie, czy odprawi obrzęd, stwierdził, że będzie on, albo inny duchowny.
Podczas pogrzebu okazało się, że proboszcz do odprawienia obrzędu i mszy świętej oddelegował innego duchownego. Najwyraźniej miał za nic ostatnio wolę swojej wiernej parafianki. Dziennikarze udali się w tej sprawie do rzecznika archidiecezji gdańskiej, ks. Michała Kwietnia, który poinformował, że wierni gdańskiej archidiecezji mają prawo do dobrowolnej ofiary za pochówek.