Jak przypomina portal "Pomponik", w niedzielę 20 marca w mediach społecznościowych Dominika Raczkowskiego pojawił się wpis informujący o tym, że uczestnik "Warsaw Shore" nie żyje. Z informacji zamieszczonych w mediach społecznościowych wynikało, że zmarł w skutek obrażeń po potrąceniu przez samochód. Dziś już wiadomo, że Raczkowski żyje, a całą sprawę sfingowania własnej śmierci określa jako "ekspertyment społeczny". Poznajcie szczegóły!
Śmierć, której nie było
W niedzielę fani "Warsaw Shore" przeżyli niemały wstrząs, kiedy w mediach społecznościowych pojawiła się informacja o śmierci Dominika Raczkowskiego. 24-latek miał ponieść śmirć na skutek obrażeń po pątrąceniu go przez samochód na prześciu dla pieszych. Wiele osób szukało potwierdzenia na profilu Raczkowskiego w sieci.
Co ciekawe, choć konto było prywatne, to każdy, kto poprosił o dostęp do treści, uzyskiwał je w kilka minut. Wiele wątpliwości wzbudziła również kwestia pogrzebu 24-latka. Miał on odbyć się w środę 23 marca, jednak w kościele podanym w ogłoszeniu o pogrzbie, nikt nic o nim nie wiedział. Po trzech dniach od rzekomej śmierci, Dominik Raczkowski postanowił wyjaśnić, że jednak żyje, a to wszystko jest tylko "eksperymentem społecznym".
" Wzięliście udział w eksperymencie społecznym, który sobie wymyśliłem, aby pokazać jak media i influencerzy wami manipulują" - powiedział Raczkowski w filmiku zamieszczonym na platformie YouTube, wskazując, że w 24 godziny informacja obiegła media, a żaden z portali nawet nie wysilił się, aby zweryfikować informację.
Co ciekawe, zadaniem sfingowanej śmierci miało być również "zweryfikowanie znajomych i otoczenia" oraz poznanie ich reakcji na tę informację.
Co sądzicie o zachowaniu Dominika Raczkowskiego i jego "eksperymencie społecznym"?
To też może cię zainteresować: Mikołaj Roznerski zabrał głos w sprawie plotek. Czy potwierdził, że łączy go uczucie z Anną Głogowską
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Dziennikarz TVP nie kryje żalu do prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Co nie spodobało się pracownikowi telewizji publicznej
O tym się mówi: Kolejne niepokojące wieści płyną z Ukrainy. Laboratorium w Czarnobylu zniszczone. Rosjanie zdobyli próbki. O co chodzi