Pewnego razu, Ola poprosiła mnie o spotkanie. Była żoną mojego szwagra i była równie źle traktowana przez teściową, co ja. Matka naszych mężów uważała nas za wrogów numer 1, bo nie dość, że odebrałyśmy jej ukochanych synków, to jeszcze korzystamy z pieniędzy, które jej synkowie zarabiają. Ola na spotkaniu uświadomiła mi mimochodem, co dla mnie planuje nasza wspólna teściowa...
Sądziłam, że Oli się coś pomyliło!
Nasi mężowie mają siostrę Kasię, która wciąż mieszka z mamą mimo faktu, że jest już po trzydziestce. Niezależnie od tego, czy tak jest z wygody, czy z lenistwa, Kasia siedziała mamie z buzią w garach, nie dokładała się do rachunków, ani wyżywienia, co denerwowało zarówno jej braci, jak i samą ich mamę. Teściowa wpadła jednak na przebiegły plan, jak pozbyć się Kasi na dobre...
Ola naszą rozmowę zaczęła od luźnego pożalenia się na naszą teściową, która nazwała ją samolubną, bo kupiła sobie kilka drogich rzeczy, a Kasi nie dała ani grosza. Należy zaznaczyć, że Kasia rzuciła właśnie trzecie studia, bo "były nudne", ale postanowiła zająć się modelingiem na Instagramie. Była gotowa na wiele dla polubień i subskrybcji... To jednak nie zbliżało jej do usamodzielnienia się.
Gdy Ola zrobiła już wstęp na temat tego, jaką jest egoistką stwiewrdziła, że muszę się przygotować na szok, że mam się nie dac zmanipulować i przekonać. Nie wiedziałam o co chodzi, lecz Ola szybko mi wyjaśniła, że chodzi o to, że teściowa spróbuje namówić mnie na zrobienie Kasi prezentu w postaci mieszkania... Sądziłam, że się przesłyszałam, ale nie... Chodziło o mieszkanie, które odziedziczyłam po zmarłej babci...
Wracałam do domu z myślą, że Oli się jednak coś pomyliło, bo jak to tak...mieszkanie to jednak nie taki znowu zwykły prezent. Gdy weszłam do naszego mieszkania, które właśnie z mężem spłaciliśmy, cała trójka już na mnie czekała - mój mąż, teściowa i Kasia. Teściowa oznajmiła, że mam nawet nie ściągać kurtki i butów, bo za 15 minut mam mieć spotkanie z notariuszem w jego biurze. Zmarszczyłam brwi i wiedząc już dobrze, o co chodzi zapytałam - po co z notariuszem, nie umawiałam się z nikim na dziś... - Teściowa poderwała się nerwowo, ale powściągnęła się nieco - zrobisz Kasi prezent, skoro masz mieszkanie po babci, a z moim synkiem właśnie spłaciłaś wasze, to tamto przepiszesz Kasi. - Zagotowało się we mnie, jednak powstrzymałam się mówiąc - nie mam najmniejszego zamiaru nikomu oddawać mieszkania po babci. - W takim razie mój syn się z tobą rozwodzi, a i tak pozwiemy cię o jedno z mieszkań... - warkneła teściowa, a mój mąż, niczym słup soli nie zaprzeczył.
Cóż... Już następnego dnia uprzedziłam ich i pierwsza złozyłam pozew o rozwód. Dobrze wiedziałam, że mąż nie ma praw do spadku, który otrzymałam, więc jeśli już chcieli mnie pozywać o mieszkanie, dostałby połowę naszego wspólnego, druga połowa wciąż należałaby do mnie i na żadnym skrawku mojej podłogi nie pozwolę Kasi zostać...
Co o tym sądzicie?
O tym się mówi: Niepokojące wieści płyną z Ministerstwa Zdrowia. To może zdenerwować wielu Polaków. Chodzi o Wszystkich Świętych