35-letnia Irina dzwoni do swojej przyjaciółki:

- Wiesz, zawsze miałam idealne relacje z teściową, stawałam w jej obronie i miałam dużo szczęścia. Zawsze pomagała mi we wszystkim: z dziećmi, moim mężem. I myślałam, że robi to z własnej woli.

Przyjechała do nas prawie dzień po urodzeniu wnuków. Niedawno powiedziała, że ​​ja i moje dzieci jesteśmy dla niej prawdziwym ciężarem. To tak, jakbyśmy siedzieli z Mykołą na jej szyi.

Jak można tak mówić? Nie zmuszałam jej, żeby codziennie do nas biegała i byłam wdzięczna za pomoc. To był jej wybór, a teraz to moja wina. Teraz nie zrobi kroku w moim domu.

Nie musi więcej do mnie przychodzić. Niech sobie siedzi u siebie i się kisi we własnym jadzie. Nie potrzebuję w swoim życiu takich, jak ona.

Irina i jej mąż mają troje dzieci, najstarszy syn ma dziewięć lat, córki mają pięć i dwa lata i chociaż nie pracuje, dodatkowe ręce w gospodarstwie domowym z tyloma dziećmi to tyle, ile potrzebuje kobieta.

Matka męża naprawdę przychodziła do nich jak do pracy, wykonywała wszystkie prace domowe, ścieliła łóżka, zmywała naczynia, pomagała synowej przy dzieciach.

Jak wiesz, praca w domu zawsze się znajdzie.

- Zawsze przychodziła taka szczęśliwa, a do mnie tylko „Irina, ale tak nie pracuj, idź, odpocznij”, a ja pomyślałam, że to takie szczęście... Byłam z nią szczera, stała się mi najbliższą osobą, bo każdy dzień spędzałyśmy razem. Myślałam, że była ze mną szczera.

Wnuki nie mogą się doczekać przybycia babci, ponieważ zawsze wyciąga coś z torby: czy to cukierki, czy ciasteczka, worek soku.

- Więc co, najstarsza ma dziewięć lat i będzie pomagać przez całe dziewięć lat? Codziennie?

- Raz poszłam do teściowej, by jej pomóc w czasie choroby. Z tymi dzieciakami było mi bardzo ciężko, teraz są trochę starsze i łatwiej dają się namówić do współpracy. Sama sobie z tym radzę, ale kiedy urodziła się najmłodsza dziewczynka, mój syn poszedł do pierwszej klasy, średniej — musiałam ją zawieźć do przedszkola, miałam dziecko na rękach — po prostu nie mogłam sobie poradzić.

Według niej córki Iriny są spokojnymi, pozytywnymi dziećmi, siedzenie z nimi to przyjemność, ale potrzebowała babci, która zabierała je do klubów, podczas gdy Irina sprzątała i gotowała obiad w domu.

- Teściowa była wdową, a my w pełni ją zaopatrzyliśmy, zawsze można było zaoszczędzić, kupić jedzenie dla nas wszystkich raz z naszych pieniędzy, raz z jej.

I tak tym razem Nikołaj i ja poszliśmy do supermarketu, kupiliśmy artykuły spożywcze i poszliśmy do teściowej. Mieliśmy przyjechać wieczorem, więc sama wzięłam zakupy i pobiegłem do niej. Na klatce schodowej słyszę, jak rozmawia z sąsiadką:

- Tak, nie poddałam się od dziewięciu lat, nie widzę świata. Mam własną firmę i zawsze muszę siedzieć z tymi dziećmi. Rozumiem, że to moje wnuki, będę siedzieć i pomagać, ale nie w taki sposób, żebym na starość kręciła się przy nich jak wir. Papier, wyczyść, zabierz dzieci, zabierz je — ale nie mam już tyle siły.

Tam wszystko sprzątam, gotuję, przychodzę do domu — a okna są brudne, wszędzie jest kurz, nie mogę już tego wytrzymać. Dobrze, że wracam do domu, gdy jest ciemno, nie widzę u siebie brudu.


- Tak, nauczyłaś ich, że sprzątasz tami robisz wszystko inne. I myjesz nawet za nią okna...

- Tak, ona nawet myć okien nie lubi, no i chyba nie lubi. Więc rano przyprowadzają do mnie dzieci i wychodzą, a myślisz, że coś zostawili chociaż raz? Żadnych jabłek, żadnej owsianki, wszystko na mój koszt. Kiedyś zbiorę się na odwagę i powiem im co o tym wszystkim myślę...

Irina była wtedy zszokowana, wróciła do samochodu, dała mężowi paczkę z jedzeniem, kazała mu ją zabrać i zabrać dzieci. Kobieta nie spała całą noc, płakała, a rano zadzwoniła do swojej teściowej i powiedziała jej, żeby więcej do nich nie przychodziła. Nie chce się z nią kontaktować.

To również może Cię zainteresować: NIEPRAWDOPODOBNE CO MIŁOŚĆ POTRAFI ZROBIĆ Z CZŁOWIEKIEM. PEWNA ZACHOROWANA STARUSZKA ZROBIŁA WSZYSTKO, BY UJRZEĆ SWĄ UKOCHANĄ, NIENARODZONĄ PRAWNUCZKĘ

Portal „Życie” pisał również o: PIERWSZA DAMA STANÓW ZJEDNOCZONYCH WYPOWIEDZIAŁA SIĘ NA TEMAT KRÓLOWEJ ELŻBIETY. PADŁY GORZKIE SŁOWA Z UST ÓWCZESNEJ PREZYDENTOWEJ

Jak informował również portal „Życie”: INTERNAUCI SĄ ZACHWYCENI TYM MINIATUROWYM DOMKIEM W ŚRODKU LASU. WNĘTRZE REZYDENCJI JEST ZASKAKUJĄCO PRAKTYCZNE. UROCZO, ELGANCKO I STYLOWO