Jak podaje "TVN24", nastolatke z województwa świętokrzyskiego wożono przez sześć godzin od szpitala do szpitala w poszukiwaniu placówki, która znalazłaby miejsce dla chorej pacjentki. Nastolatka według doniesień medialnych zakażona jest koronawirusem, więc miejsce - tak zwane "łóżko covidowe" znalazło się dopiero w szpitalu w Warszawie.
Covidowy zawrót głowy eskaluje
Szpitale w Krakowie, Skarżysku-Kamiennej i Sandomierzu odmówiły przyjęcia cierpiącej na dolegliwości kardiologiczne 16-latki. Dyrektor szpitala powiatowego w Skarżysku-Kamiennej zabrał głos w tej sprawie.
Kiedy u nas lekarz pediatra to dziecko obejrzał, to jedyne, co mogliśmy zrobić (chociaż to wbrew obowiązującym przepisom, rozporządzeniom i zasadom), to zaproponować, że możemy położyć ją na strefie buforowej, na co oczywiście – i słusznie – nie zgodzili się rodzice.
Jak dodał, po interwencji ojca dziewczynki, sprawą zainteresował się wojewódzki koordynator do spraw ratownictwa medycznego i wówczas, "po dwóch-trzech godzinach" znaleziono miejsce w stołecznym szpitalu.
Dyrektorka Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego w Kielcach Marta Solnica również zabrała głos w tej szokującej sprawie.
Zgłosił (się) do dyspozytora, został poinformowany również koordynator ratownictwa medycznego i trwało poszukiwanie miejsca. A tak naprawdę to te problemy się zdarzają od samego początku epidemii, to nie jest jednorazowa czy wyjątkowa sytuacja. Zdarzało się, że karetki woziły pacjentów po kilka godzin między szpitalami i w każdym odmawiano im przyjęcia. Więc myślę, że ten problem dotyczy całej Polski, bo z tego, co słyszę, to w całej Polsce są tego rodzaju problemy.
Co Waszym zdaniem jest powodem takiego stanu rzeczy?
O tym się mówi: Szabrownicy splądrowali miejsce spoczynku małego dziecka. Powody tego czynu budzą odrazę i mdłości